Kamishi - 2008-05-23 21:33:13

Dojechaliście do końca polany, miejsca, gdzie stykała się z dość dużym traktem. Rudowłosy zeskoczył z konia i zsapany położył się na trawie.
Las był dość daleko, ale co chwila słychjać było ryki wściekłych cieni. To dziwne, bo to tej pory tylko powtarzały one swoje mantry, nie wydawały innych odglosów.
-Udało nam się - powiedział, gdy wkońcu złapał oddech.

Inoue - 2008-05-23 22:01:05

Raczej zleciała niż zsiadła z konia. Oj, musi nad sobą popracować. To na pewno wina braku zajęcia przez ostatnie miesiące. Kiedyś nieprzespane dwa dni i noce to była dla niej pestka. A teraz?
Położyła się na trawie. Wyła skrajnie wykończona. Przestała zauważać co się wokół niej dzieje. Szczególnie, że przestawał działać wypity płyn oraz spadła adrenalina związana z szaleńczą ucieczką.
Momentalnie zasnęła.

Kamishi - 2008-05-23 22:07:06

Pól przytomna poczułaś, że ktoś przykrywa cię kocem...
Spałaś przed dobre pół dnia, bo gdy obudziłaś się ponownie zachodziło ostatnie Słońce, a Księżyc już górował na niebie.
Niedaleko ciebie płonęło ognisko, w niewielkim garnku coś bulgotało, pachnąc przy tym smakowicie.
Nigdzie nie widziałaś rudowłosego, ale mogłaś się domyślać, że ten prowizoryczny obóz to jego sprawka

Inoue - 2008-05-23 22:21:52

Rozejrzała się nieprzytomnie. Nie zauważając żadnego zagrożenia, wróciła do pozycji leżącej. Zamknęła oczy. Strasznie nie chciało jej się myśleć.

Kamishi - 2008-05-23 22:32:14

Usłyszalaś hałas za sobą.
To rudy kręcił się dookoła, przygotowując posilek i bezpieczne schronienie na noc. Gdybyś otworzyła oczy i spojrzała za siebe, to zobaczyłabyś dość duży szałas. Ciekawe jakim cudem zdołał go tak szybko zbudować.

Inoue - 2008-05-24 17:04:47

Podniosła się na łokciach i rozejrzała. Mocno zdziwił ją szałas, który ,,wyrósł'' niedaleko nie wiadomo kiedy.
Usiadła i przetarła oczy.Rozejrzała się za swoim koniem. Był niezbędny, jeśli miała kontynuować podróż.
Czuła się o niebo lepiej. Spojrzała na swoje ramię, które od chwili obudzenia się promieniowało tępym bólem. Rękaw był sztywny i widniała na nim ładna, ruda plama. Ostrożnie odkleiła materiał od ciała. Syknęła cicho, a biała tkanina nabrała żywszych barw od świeżej krwi.
Kopnęła koc którym była przykryta i podeszła do leżących w pobliżu juków. Wyciągnęła bandaż... i zamarła w miejscu. Zdała sobie sprawę, że sama w życiu porządnie tego nie zrobi. Z niechęcią rozejrzała się za Lysquee.

Kamishi - 2008-05-24 17:18:45

Niewiadomo skąd żora pojawił się z pęczkiem świeżych ziół przy garnuszku. Dodał je do zawartości i przeciagnął się.
Teraz doszłaś do wniosku, że gdy ty spałaś on przez cały czas pracował i cię pilnował. Konie były rozsiodłane (bosz, szukałam tego słowa przez 10 minut xDDD ), szałas, posiłek....Czy on się przypadkiem nie uderzył się za mocno?

Inoue - 2008-05-24 17:36:39

Westchnęła. Jej obrażenie może poczekać. Była pewna, że nie wykrwawi się na śmierć.
Wzięła koc i podeszła do niego. Podała mu okrycie.
- Odpocznij sobie. - mruknęła, siadając koło ogniska. - Trzeba dbać o organizm, jeśli chcesz, żeby cię nie zawiódł w najmniej odpowiednim momencie. Ja tu wszystkiego popilnuje. - brzmiało to bardziej jak rozkaz niż propozycja. Hmmm... skrzywienie po długim przebywaniu w wojsku.

//dawniej mówiono ,,rozkulbaczyć'' XD teraz mówi się ,,rozsiodłać'' XP//

Kamishi - 2008-05-24 17:43:00

-Nie - zaprzeczył - Ja nie muszę odpoczywać tyle co ty - to chyba byla prawda, jedynie wyglądał na zmęczonego - Wygląd to skutek uboczny - powiedział, podchodząc do niej. Wziął bandaż z jej rąk - Pokaż ramię - poprosił, próbując przywołać lekki uśmiech.

Inoue - 2008-05-24 18:02:59

Spojrzała na niego podejrzliwie, ale nie namawiała.
- Z opatrzeniem tego może być problem. - powiedziała, delikatnie odchylając materiał, aby pokazać mu ranę. - Bez zdjęcia koszuli raczej się nie obędzie. Rana jest za wysoko. - spojrzała mu w oczy. Bardzo ciekawiło ją, co w nich zobaczy.

Kamishi - 2008-05-24 18:16:11

- Zdejmij - nadal były tak samo zimne i bez wyrazu - Nie musisz się przejmować, nie wykożystam cię niecnie gdy tylko zamkniesz oczy - hm, on chyba próbował cię jakoś rozbawić.

Inoue - 2008-05-24 18:23:28

Uśmiechnęła się. - Chyba śnisz. - w jej głosie nie było nawet odrobiny złości. Jedynie rozbawienie i lekkie zdziwienie. Nie często spotyka się tak nastawione osoby. - Wierzę ci, że nie wykorzystasz mnie niecnie. Nie zmienia to jednak faktu, że jesteś dla mnie jedynie znajomym. A przy znajomych nie zwykłam się rozbierać. - wzruszyła ramionami. Był to błąd. Rana znów zaczęła boleć.

Kamishi - 2008-05-24 18:27:34

Westchnął, kręcąc głową z rozbawieniem
-To ja się odwrócę, ty ściągniesz to, co masz ściagnąć, zakryjesz to, co masz zakryć a potem mnie zawolasz i zabandażuję ci ramię, zanim się wykrwawisz? - zaproponował po chwili.

Inoue - 2008-05-24 18:32:55

Wyjęła mu bandaż z ręki. - Mam lepszy pomysł. Ty się odwrócisz, ja zrobię to sama, a potem powiem ci co masz poprawić. A teraz się odwróć. - wyjęła z kieszeni rzemyk i zaciskając zęby, ponieważ wymagało to ruszania ramieniem, zawiązała włosy. Nie chciała, aby przeszkadzały jej w bandażowaniu.

Kamishi - 2008-05-24 18:35:41

-Kobiety - mruknął, przewracając oczyma. Jednak zanim się odwrócil wziąl z twoich rąk rzemyk, bo związanie włosów Ci nie wyszło, i sam, ostrożnie je związał - Gotowe - powiedział, podnosząc się. Potem podszedł do swojej torby, wziął z niej duży wolumin i usiadł tyłem do niej, w bezpiecznej odległości.

Inoue - 2008-05-24 18:46:58

Jęknęła w duchu. Właśnie zdała sobie sprawę, jak dawno nie miała faceta. Nie da mu się więcej dotknąć, bo to może źle się skończyć.
Też odwróciła się do niego tyłem, uprzednio biorąc z juków czystą szmatkę. Szybkim ruchem zdjęła koszulę i przycisnęła złożony na czworo kawałek materiału do rany. Zaczęła niezgrabnie obandażowywać zranione miejsce. Szło jej to opornie. Musiała zaczynać od nowa trzy razy. W końcu jednak udało się jej jakoś owinąć bandaż tak, aby wszystko się trzymało.

Kamishi - 2008-05-24 18:50:35

Twój prowizoryczny opatrunek trzymał się na tak zwane "słowo honoru". Zsuwał się, a rana dalej obwicie krwawiła.
Chyba jednak będziesz potrzebowala jego pomocy.
-Skończyłaś już? -uslyszalaś za plecony znudzony głos rudowłosego - Jestem dość głodny.

Inoue - 2008-05-24 18:54:52

- Zamiast gadać choć tu lepiej i zrób coś z tym. - warknęła. Zakryła się koszulą i usiadła wygodniej. Była wściekła. Do czegoś takiego właśnie nie chciała dopuścić. Kopnęła leżący nieopodal kamyk, żeby chociaż trochę wyładować złość. Mało pomogło.

Kamishi - 2008-05-24 19:00:54

-Dobrze, idę - powiedział, nie próbując nawet ukryć w głosie tej nutki satysfakcji. Wziął z jednej z toreb niewielką manierkę i mały kawałek materiału - Odkaziłaś to chociaż? - spytał, siadając przy tobie. Szybko zdjął twój opatrunek i zwilżył swoją trunkiem z manierki. Dodarła do ciebie mila woń alkoholu...
-Będzie szczypać - ostrzegł, przykladając to do rany. Rzeczywiście, szczypało jak diabli.
Potem szybko już poszło. Przyłożył do ramienia twój złożony kawałek i bez najmniejszych trudności związał go bandażem...
-Nie za mocno? -spytał, zawiązując go. Było dobrze, opatrunek nie spadał i w niczym nie przeszkadzał. Żora idealnie się spisał.

Inoue - 2008-05-24 19:10:09

Obrzuciła go morderczym spojrzeniem, kiedy się zbliżył. Potem pozwoliła mu działać. Kiedy skończył, mruknęła coś tylko, co miało znaczyć, że wszystko w porządku.
Szybkim ruchem wyjęła z leżących obok niej juków nową koszulę i założyła ją, wcześniej odwracając się do niego plecami. Tą zachlapaną krwią wcisnęła między toboły. Podeszła do Akabora i zaczęła go mechanicznie czyścić jedną ręką. Była tak zła, że nawet zapomniała o głodzie.

Kamishi - 2008-05-24 19:16:43

Usłyszalaś za sobą ciche parsknięcie śmiechu a potem jakieś stuki i puki.
Po paru minutach gdy twój koń był czysty jak nigdy Lysquee popukal Cię lekko w ramię
-Czy raczysz zjawić się na kolacji, bo zaraz umrę z głodu i będziesz musiała mnie pochować? - spytał z tym swoim ironicznym uśmiechem  na twarzy.

Inoue - 2008-05-24 19:23:22

Spojrzała na niego z mordem w oczach. Po chwili jednak opanowała się i przeniosła na miejsce koło ogniska. Usiadła i rozwiązała rzemyk. Kilkoma ruchami głowy doprowadziła włosy do normalnego stanu.
- Jeszcze raz tak się do mnie uśmiechniesz, to nie ręczę za siebie. - ostrzegła, splatając ramiona na piersi. Znów poczuła ból, jednak całkiem go zignorowała. Nie podobało jej się, że musiała na kimś polegać.

Kamishi - 2008-05-24 19:32:18

Zasłonil twarz włosami i wyjąkał coś na wzór "dobrze", ale nie było to do końca wyrażnie, bo pękał ze śmiechu.
Dale zasłonięty podał ci miseczkę z czymś gularzo-podobnym. Wyglądało bardzo smakowicie i tak też pachniało
-Smacznego - powiedzial z poważną miną, siadając na przeciw ciebie. W jego oczach widać było jednak wesole iskierki. W głębi duszy chyba nadal umierał ze śmiechu.

Inoue - 2008-05-24 20:17:25

Westchnęła zrezygnowana. Machnęła ręką i wzięła miskę. Żołądek upomniał się o siebie, więc wzięła się do jedzenia. Zezując od czasu do czasu na żora. Miał z nią ubaw, nie ma co.

Kamishi - 2008-05-24 20:22:52

-Zapomnialem! - krzyknął. Oderwał się od jedzenia i wyciagnął z torby butelkę wina - Dostałem od jakiegoś, któremu uratowalem życie - zamachał ją anielicy przed nosem- Rozluźnisz się trochę - dodal ze złośliwym uśmiechem.

Inoue - 2008-05-24 20:27:55

Zacisnęła usta, patrząc na niego spode łba. Wyjęła mu butelkę z ręki, otworzyła i pociągnęła solidny łyk. Fajnie byłoby się teraz upić. Ale niestety, jedna butelka wina temu nie podoła, choćby jej zawartość była nie wiadomo jak mocna.
Uśmiechnęła się do żora na równi miło, jak fałszywie. Ani trochę nie było jej do śmiechu. Jak to możliwe, że dowodziła kiedyś wojskiem, a teraz daje się byle nekromancie. Po prostu nie do pomyślenia. Do dupy z niej przywódca.
Pochyliła głowę, a grzywka opadła jej na twarz. Beznadzieja.

Kamishi - 2008-05-24 20:32:07

-Mam jeszcze więcej - powiedział, pokazując jej otwartą torbę - Zobacz.
Rzeczywiście, miał w niej kilka butelek z przeróżnistymi trunkami - Wszyscy po wyjściu z lasu w ten sam sposób okazywali mi swą wdzięczność - powiedział, wybuchając śmiechem - Mozesz pić do woli -dodał złośliwie.

Inoue - 2008-05-24 20:36:19

- Chcesz mnie upić a potem zbałamucić, co? - uśmiechnęła się kątem ust. - Przejrzałam cię. A teraz daj mi co tam masz najmocniejszego. - przeczesała włosy palcami i spojrzała na ogień. Wrzuciła do niego uwierający ją w kostkę kamyczek.

Kamishi - 2008-05-24 20:39:54

-Pierwsza zasada: nie sypiam z pijanymi kobietami - machnął ręką - Potem wmawiają sobie niewiadomo co i trzeba uciekać z wioski - wybuchnął śmiechem, rzucając jej najmocniejszy trunek, jaki miał - Ale jak będziesz chciala to rozważę twą propozycję na trzeźwo - powiedział z tym swoim uśmieszkiem.

Inoue - 2008-05-24 20:47:49

- Lepiej uważaj. - pogroziła mu palcem. - Ja nawet pijana potrafię dobrze przywalić. Wielu się o tym przekonało. - uśmiechnęła się.
Wino odłożyła w pobliżu. Zawsze może się jeszcze przydać. Otworzyła trzymaną w ręce butelkę i upiła łyk. Odkaszlnęła. Dobra, swojska wódka. Tego jej było trzeba. Skoczyła jeszcze do juków po suszone mięso. Od razu włożyła kawałek do ust i popiła. Resztę ułożyła na ścierce koło ogniska.
Sama klapła na trawę, podkładając sobie koc pod głowę. - Nie wiesz może ile zostało do świtu? - zwróciła się Lysquee.

Kamishi - 2008-05-24 20:50:54

-Obstawiam, że jakieś pięc godzin, więc możesz pić - powiedział od niechcenia, kończąc swój posiłek. Potem sam położył się na trawie - Możesz się dowoli upijać, mamy czas. Najgorsze za nami, musisz to jakoś uczcić - zażartował.
Tak, reszta nocy zapowiadała się wyjątkowo spokojnie.

Inoue - 2008-05-24 21:01:35

Zaśmiała się. - Więc niech żyje ta urocza łączka! - znów łyknęła i zagryzła mięsem. Spróbowała się odprężyć, pozwalając myślom swobodnie przepływać przez umysł i przy żadnej nie zatrzymując się na dłużej.
Skończyło się to tym, że znowu zasnęła w najlepsze.

Kamishi - 2008-05-24 21:06:23

Przez sen poczułaś jak coś przenosi Cię, a potem nakrywa kocem.

Przespałaś całą noc i pół przed południa. Gdy obudziłaś się przez ściany szałasu przedostawały się promienie słoneczne. Rudy spał obok ciebie, nie przeszkadzały mu nawet promienie słońca. Przez myśl przeszedł ci szatański plan, żeby jakoś złośliwie go obudzić...

Inoue - 2008-05-24 21:13:17

Nie myśląc za wiele, pocałowała go. A co się będzie powstrzymywać. Znając go, to nie zareaguje jak większość mężczyzn których znała. A nawet jeżeli, to nie pokaże tego po sobie. Jedynie uśmiechnie się w typowy dla siebie sposób...
Pożałowała, że jednak to zrobiła. Trzeba było wywalić go z szałasu, potrząsnąć nim albo co... >< No cóż... Było minęło.

Kamishi - 2008-05-24 21:21:44

Otworzył jedno oko i spojrzał na nią, unosząc brew
-Kładąc się obok ciebie spodziewałem się, że gdy mnie obudzisz to wiadrem wody - powiedział, uśmiechając się kącikiem ust - Ale to było o wiele...bardziej nieprzyjene - powiedział pokazując jej język, a potem wstał - Mimo to możesz to kiedyś powtórzyć. Musisz popracować nad techniką - powiedzial, wychodząc z szałasu.

Inoue - 2008-05-24 21:46:11

No nie! Nie tylko, że powstrzymała się od brutalnego obudzenia go, to ten jeszcze śmie ją pouczać. Z ogromnym trudem powstrzymała się, aby nie dać mu kopniaka na drogę. Tak łagodne potraktowanie go, to był jednak błąd. Następnym razem nie będzie tak przyjemnie. Gad jeden, od razu po obudzeniu musiał jej zepsuć humor.
Wyszła z szałasu i zaczęła zbierać swoje rzeczy do kupy. Bardzo się nie nachodziła. Po chwili wszystko było ładnie zapakowane i gotowe do drogi.

Kamishi - 2008-05-24 21:50:20

-Mogę palić szałas? - spytał, gotowy do drogi - Im szybciej dorwę tego skurwiela, tym szybciej będę mógł zająć się tobą - powiedział złośliwie, mierzwiąc jej włosy. On chyba lubiał ją maltretować?
Pogoda dopisywala, słońca świeciły jasno i słychać było śpiew ptaków. Wspomniena ostatniego dnia odeszły gdzieś w dal, mimo, że byli niedaleko tego przekętego lasu.

Inoue - 2008-05-24 21:56:04

Skurwiela? Jakiego skurwiela? Jakoś nie mogła sobie przypomnieć, aby Lysquee chciał kogoś dopaść... A, mniejsza z tym.
Walnęła go w łeb. - Nie mierzw mi włosów. To po pierwsze. Po drugie, nie zajmiesz się mną. Ja już się o to postaram. Dziś to był pierwszy i ostatni raz. Więcej nie popełnię tego błędu.
Zarzuciła bagaże na grzbiet karosza i podciągnęła popręg. Powinna się trzymać od tej gadziny z daleka. Trzeba było przestrzegać wczorajszych postanowień, a nie. Sama jest sobie winna. Może przynajmniej coś ją to nauczy.

Kamishi - 2008-05-24 22:01:01

Spojrzał na ciebie zdziwiony i zaczął się śmiać
-Zobaczymy - wyszczerzył się złośliwie i podpalił szałas. Potem wskoczył na swojego, już osiodlanego konia i ruszył przed siebie, śmiejąc się dalej.

/trakty-->trakt1/

GotLink.pl