Kamishi - 2008-05-25 17:26:19

Wjechaliście do ponurego miasta.
Dookoła bylo dość brudno, szaro, buro i ponuro. Małe domki rozwalały się dając bardzo nieprzyjemne wrażenie.
Lysquee pokręcił głową...
Szybko dojechaliście do rynku, którego centrum byla mała, zapyzaiła fontanna. Rudowłosy zatrzymał konia i zeskoczył z niego, po czym zwilżył w niej dłonie i przetarł twarz...
-Lysqueeeeeee!!!! - usłyszałaś nagle radosny krzyk. Rudowłosy podniósł głowę i westchnął rozdzierająco. Chwilę potem zniknął w objęciach jakiejść białowłosej anielicy.

Inoue - 2008-05-25 22:27:42

Oparła się o końską szyję i zaczęła śmiać. Wręcz ryczała ze śmiechu przez dobrą minutę. Mina żora była po prostu boska! Już polubiła tą anielice. Trzeba mieć prawdziwy talent, aby doprowadzić Lysquee do takiego stanu. Brawo! Tylko przyklasnąć!
Zeskoczyła z Akabora, chichocząc cicho. Zapamięta ten wyraz twarzy żora chyba do końca życia.

Kamishi - 2008-05-25 22:36:23

-uhm - jakoś uwolnił się z uścisku.
-2 miesiące! Ale ja wiedziałam, że żyjesz, wiedziałam, odrzucałam wszystkie oświadczyny - trajkotała, łapiąc go za rękę - A wiesz ile ich było, och, mówili, że nie wrócisz, ale ja wiedziałam, że wrócisz
-Cudownie -mruknął, uwalniając rękę.
Blondynka, która wyglądała jak księżniczka z bajek spojrzała na niego z uwielbieniem, a potem spojrzala na ciebie i...zamarła.
-A kim ONA jest? - spytała wrednie.

Inoue - 2008-05-25 22:48:14

- Lysquee wyciągnął mnie z tarapatów i wspaniałomyślnie tu odprowadził. - odpowiedziała za niego. Już zorientowała się z jakim typem anioła ma do czynienia. Niezbyt się tym przejęła. Blondynka nie była dla niej żadną konkurencją, jeśli zamierzałaby coś zrobić. A że nie zamierzała...
- Nie musisz się martwić. - zaśmiała się. - Ja go nie cierpię.  - wskazała żora palcem. - Jest cały twój. A teraz zostawiam was samych sobie. Perwnie długo się nie widzieliście. - złapała konia za wodze i poprowadziła w stronę, skąd dochodził największy hałas.

Kamishi - 2008-05-25 22:56:05

-To dobrze- mała cię dogoniła - Będziecie spać w naszej karczmie, dobrze?
Rzeczywiście, największy hałas dochodził z niewielkiej karczmy, znajdującej się niedaleko stąd. Rudowłosy z niezbyt zachwyconą miłą szedł za anielicą. Widać było, że jej uczucie było wpełni nieodwzajemnione
- On jest taki bohaterski, ratuje wszystkich, mnie też uratował - znowu zaczęla trajkotać
-Jedynie podalem ci krzesło - wysyczał wściekły.

Inoue - 2008-05-25 23:03:58

Rzuciła mu spojrzenie w stylu ,,trzeba było nie podawać, sam sobie jesteś winien''. Oczywiście zrobiła to tak, aby anielica nie zauważyła. Coś czuła, że wtedy wybuchła by straszna awantura.
- Mi tam wszystko jedno. - wzruszyła ramionami. - Gdzie tu jest stajnia? - spytała, kiedy już zbliżyli się do budynku.

Kamishi - 2008-05-26 17:41:44

-Stajnia jest za karczmą - powiedziała słodko Trilian - Och, Lysquee, mój ojciec się ucieszy jak Cię zobaczy! Wreszcie wyjdę za mąż! - wykszyknęła radośnie, obracajac sie dookola
-Tak? A Co? Postanowiłaś jednak przyjąć oświadczyny jakiegoś? - spytał złośliwie, ale mała nie dała się zbyć
-Och, za ciebię wyjdę, mój kochany - tutaj nastąpiła fala uroczo-odstraszająco-słodziutkich określeń, jakimi nikt przy zdrowych zmysłach nie określiłby rudzielca. Tak, chyba miał mdłości....
Staneliście przed obskurną karczmą, z której wielki, gruby mężczyzna wywalił dwóch diablików za drzwi, po czym spojrzał na żorę i mruknął coś na wzór powitania.
-Widzisz!! Mój brat też się cieszy, że cie widzi! - krzyknęła uradowana Trilian.

Inoue - 2008-05-26 22:08:29

Jęknęła w myślach, słuchając określeń jakimi zasypała Lysquee anielica. Stanowczo ona jest albo ślepa, albo chora psychicznie. Ale chyba bardziej to drugie.
Ta mała była okropna. Świetnie pasowała do żora! Zaiste są siebie warci.
Zaśmiała się w myślach. Dobrze tak temu gadowi. Jeszcze trochę popatrzy i pocieszy się, zanim MOŻE zacznie interweniować. Chociaż z drugiej strony, to po co?
Spojrzała na Lysquee, a jej spojrzenie oddawało doskonale to, o czym myślała. Aby pogłębić efekt, wyszczerzyła się do żora radośnie.

Kamishi - 2008-05-27 20:05:53

Żora posłał Ci mordercze spojrzenie w stylu "zobaczysz jak bedziemy sami!!" a potem spojrzał na Trilian
-Możemy wejść do środka? - spytał, zaciskając zęby. Nawet nie starał się być mily, bo po co? Ta mała i tak zrobi wszystko na co ma ochotę
-Tak, tak, oczywiście! - krzyknęła, wpuszczając was do środka...
To byl chyba najbardziej obskurna karczma jaką kiedykolwiek widziałaś. Brudne podłogi, stoły, wielki, tłusty karczmasz za kotuarem a na dodatek mnóstwo pijanej chołoty, składającej się głównie z demonów i diablików.
-Oż...- zaczął Rudy, wdepując w coś, ale jego przeklnięcie zagłuszył wrzask jednej kelnereczki, do której zaczął dobierac się jakiś wieśniak. Nikt nie zareagował.
-Och, pan S jest taki zabawny - Trilian radosnym tonem skomentowała gwałt, po czym podbiegła do tatusia i zaczęla mu coś szeptać na ucho, pokazując palcem w waszą stronę.
- Ją też zabiję - przewrócił oczami, po czym uważnie spojrzał na Ciebie.

Inoue - 2008-05-27 21:46:40

Rozejrzała się po karczmie bez większego zdziwienia. Bywała w gorszych. Tu przynajmniej nie było pająków wielkości myszy i szczurów hasających w najlepsze po stolikach. A chołota? Chołota jest wszędzie. Różnicę stanowi tylko jej ilość.
Położyła dłoń na mieczu, tak, aby większość obecnych to zauważyła i nawet nie próbowała się do niej dobierać. Następnie spojrzała na żora w stylu ,,już nie mogę się doczekać'', po czym poszła w stronę karczmarza.

Kamishi - 2008-05-27 21:53:14

-Nie podchodź - złapał cię za ramię, zatrzymując cię w poł kroku. Potem usadził się na krześle przy wolnym stoliku - Ona wszystko załatwi, tylko powiedz na co masz ochotę - powiedział, siadając naprzeciw Ciebie - Chociaż tak się nad nią popastw, co? - przechylił głowe i przejechał językiem po zębach.

Inoue - 2008-05-27 22:04:56

Skrzywiła się lekko. - Niby czemu mam się nad nią pastwić? Przecież to taka sympatyczna dziewuszka. Jesteście dla siebie sworzeni! - nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
- Co do zamówień, to nie tykam stąd nic oprócz wódki. Jeszcze mi życie miłe. Ten karczmarz nie wygląda na dobrego kucharza. - spojrzała w stronę lady, a potem znów na Lysquee. Nie mogła się powstrzymać od uśmiechu. Ciągle miała przed oczami małą anielicę uwieszoną na jego szyi.

Kamishi - 2008-05-27 22:12:46

-Jak cholera - parsknął - Bogowie, dlatego nie tykam pijanych - wskazal na nią głową - Spiła się i zaczęła się kleić do każdego, ale tylko mnie zapamiętała, bo altruistycznie podałem jej krzesło jak się zataczała - przekręcił oczyma - No i klops - wzruszył ramionami - Wódkę tu mają dobrą i jadalne są też skrzydelka. Bo robi je matka tej małej. Reszty bym nie tykał - wyszczerzył się - Robaki.
W tym momenci kelnerka, która przed chwilą przeżyła dość...miłe chwile na stole, odepchnęła od siebie pijaka, spuściła spódnice i podeszła do was ze sztycznym uśmiechem na twarzy
-Co podać?

Inoue - 2008-05-27 22:18:38

Spojrzała na Lysquee. - Ależ ty kochany. - zakpiła, uśmiechając się słodko i podpierając podbródek na dłoni. - Pomagasz biednej, schlanej dziewczynie.
Spojrzała lekko podejrzliwie na kelnerkę, powstrzymując się od powiedzenia paru słów o tym, co przed chwilą przeżyła. Zwróciła się do żora. - Tobie zostawiam zamawianie jedzenia. Lepiej się orientujesz. - skierowała wzrok z powrotem na dziewczynę. - Dla mnie do picia jakieś... wino? Tylko ostrzeż tego miłego karczmarza, że jestem bardzo nerwową osobą i jak poczuję, że dolał wody, to będzie musiał sam spożyć to wino razem z dzbankiem. - uśmiechnęła się lekko, strącając przy tym na podłogę łażącego po stole karalucha.

Kamishi - 2008-05-27 22:23:48

-Jaasne - mruknęła kelnerka, przeciągając się
-To dla nas te skrzydelka i butelkę wódki - powiedział Lysquee - Tylko poproszę o czyste talerze, bo się poskarzę Trilian - powiedział z wrednym uśmiechem,a kelnerka na prawdę się tym przejeła. W ukłonach poleciała du kuchni - Ale czasem się przydaje. Teraz pewnie pracuje, więc mam przerwę - powiedział, wyciągając się na krześle. Przeciągnął się tak mocno, że guziki jego koszuli poodrywały się z trzaskiem.

Inoue - 2008-05-27 22:33:33

Spojrzała na niego dziwnie, ale nie skomentowała. Była zawiedziona tym, że się nie zdenerwował... No trudno. Na pewno będzie jeszcze wiele okazji, żeby mu podokuczać (XD).
Odchyliła się na krześle i zaczęa lekko huśtać, wodząc wzrokiem po karczmie i jej gościach. Ręke nadal trzymała na mieczu. Nie wiadomo czy jakiemuś głupkowi nie przyjdzie na myśl jakaś durnota. A tak nie będzie, że nie ostrzegała.
Czym dłużej siedziała w tym miejscu, tym bardziej nabierała ochoty, aby kogoś chlasnąć. Było to po niej doskonale widoczne. Tylko czekała, aż ją ktoś sprowokuje...

Kamishi - 2008-05-27 22:37:17

-Możesz mnie bić - powiedział ze złośliwym uśmiechem. Jakoś nie przeszkadzało mu to, że paradował z gołą klatą ku uciesze paru panien lekkich obyczajów - Tutaj cię żaden nie tknie - powiedział, a potem spojrzał jej w oczy - Jesteś za mało dziewczczęca i powabna - wyszeptał, a potem uśmiechnął się promiennie do kelnerki, ktora przyniosła wino w ładnym dzbanku, kieliszek, dwa mniejsze i butelkę wódki - Dziękuję.

Inoue - 2008-05-27 22:43:43

Spojrzała na niego z rozbawionym wyrazem twarzy, chociaż w środku aż gotowała się z wściekłości. Najchętniej rozerwałaby go tu i teraz na strzępy. Co ją powstrzymywało? - Dla takich jaki ci tutaj, bez różnicy jest, z kim się zabawiają. Kelnerka, ja, koza. Jak są upici to zazwyczaj nie zwracają na takie rzeczy uwagi. - nalała sobie wina. - Ty jesteś facetem i na pewno mniej razy próbowali cię zgwałcić niż mnie. - odgarnęła włosy za ucho.

Kamishi - 2008-05-27 22:47:31

-Nie ialbym nic przeciw, gdybyś próbowala mnie zgwałcić - powiedział, otwierając butelkę wódki i nalał jej, a potem sobie i wypił od razu - Upiję się, może przeżyję odwiedziny 'trilian w nocy'- jęknął - Nie zdziw się, jak prześpię się u ciebie - powiedział, nalewajac sobie kolejny kieliszek.

Kelnerka przyniosła dwa, o dziwo!!, czyste (!!!) talerze i koszyczek chleba - Zaraz będa skrzydelka - powiedziala i uciekła.

Inoue - 2008-05-27 22:54:17

- Przykro mi. - wzruszyła ramionami. - Jesteś za mało męski i powabny, abym posunęła się do gwałtu. - spojrzała mu w oczy. - Chyba, że się postarasz. Ale pewnie i tak ostatecznie zostawię cię sam na sam z twoją narzeczoną. - ignorując wino, sięgnęła po wódkę. - Może też się upiję? Jak będę ledwo przytomna, to może nawet wydasz mi się pociągający?

Kamishi - 2008-05-27 23:04:57

- Tak, upijmy się obydwoje. Będzie cudownie - powiedział, dolewając jej i sobie, a potem ziewnął. Momentalnie na stole pojawily się smakowicie wyglądające skrzydełka - Smacznego - powiedział, biorąc jedno - Pycha - mruknął, wbijając w nie zęby.

Doszłas do wniosku, że nie jest typowym żora. Nie jadał surowego mięsa, tak, był czarujący, ale do tej pory nie wykożystal tego w celach konsumpcyjnych.
-Jedz, bo wystygnie - powiedział, zabierajac się za drugie.

Inoue - 2008-05-27 23:15:16

Nie trzeba jej było długo namawiać. Pożywiała się przez pewien czas w ciszy, zadowolona, że jednak mają tu coś jadalnego, a nawet smacznego.
Przy okazji obserwowała ukradkiem żora. Miał mnóstwo wad. Praktycznie to same wady. Ale jednak było w nim coś, co ją pociągało. Może te tkwiące w nim przeciwności? Z jednej strony jest przystojny, mądry, silny, umie sobie radzić, a z drugiej strony paskudny z charakteru, złośliwy, wkurzający, daje sobie wejść na głowę byle Trilianie. Gdyby tylko się postarał i powstrzymał się od złośliwych uwag, to może nawet mogłaby się z nim przespać, a po pewnym czasie nawet polubić. No ale... Zawsze pozostaje to ale.

Kamishi - 2008-05-27 23:23:31

-Też Cię nie lubię - powiedział po skończonym posiłku. Już nie bawił się w kieliszki, po prostu pił z butelki - Ale bardziej nie lubię tego cholernego pana Wielka-Tajemnica - wymamrotał, odstawiając pustą butelkę. O dziwo zaraz przyniesiono drugą.

Oczywiście, jak to bywa w karczmach, paru diablików zaczęło się tłuc. Nie ważne o co poszło, ważne, że bójka była poważna. Dzbany latały nad głowami a nawet..
Nawet  niezauważylaś, że w twoją stronę zacząl lecieć brudny, ale chyba ostry nóż. Bylaś właśnie bardzo zaabsorbowana spożywaniem skrzydełka gdy niespodziewanie rzucil się na ciebie wredny rudowłosy. Zwalił cię z krzesła i wylądowaliście na ziemi w tym samym momencie, w którym nóz, który chciał trafić twą główę, wbił się w stół. Tuż obok dzbana z winem.
Lysquee jednak tego nie zarejestrował i dalej osłaniał cię własnym cialem przed innymi nożami.

Inoue - 2008-05-27 23:40:17

Zepchnęła z siebie żora i wciągnęła go za łachy pod stół. Otrzepała się z brudu pokrywającego podłogę i spojrzała na Lysquee złym wzrokiem. - Nie upiłam się jeszcze na tyle, aby robić to przy świadkach. - powiedziała, całkowicie ignorując fakt, że przed chwilą uratował jej życie. - Poza tym, jeśli kiedykolwiek mam się z tobą przespać, to najpierw musisz znaleźć przyzwoite łóżko.

Kamishi - 2008-05-28 17:35:08

-I najpierw muszę schlać się w trupa - syknał, wychodząc spod stołu. Swerowal swoje kroki w stronę kontuaru i tyle go widziałaś.
Siedzenie za stolem chyba nie było już potrzebne, bo bójka przeniosla się na zewnątrz. Jakiś wewnętrzny głos mówil ci, że nie skończy się ona miło dla niektorych diablików...
Gdy wyszłaś spod stołu zauważylaś, że parę stołów jest zdemolowanych, nóż dalej niebezpiecznie drży obok dzbanka a rudowłosy gdzieś zniknął.

Inoue - 2008-05-28 17:50:32

Prychnęła, usadawiając się z powrotem na krześle. Wyciągnęła nóż z blatu i przyglądała mu się przez chwilę. Ostatecznie rzuciła gdzieś za siebie. Złapała za cudem ocalałą butelkę z wódką i pociągnęła z gwinta.
Myślała, nadal pijąc. Z rana będzie musiała wyjechać i jakoś dotrzeć do najbliższego, większego miasta. Spojrzała na sufit i baraszkujące po nim pająki. Uśmiechnęła się, przymykając oczy. Nie odłożyła butelki, której większa część zawartości znikła w niewiadomych okolicznościach.
Zaczęły nachodzić ją dziwne myśli. Miała straszną ochotę komuś przywalić, a tu, jak na złość, nikt nie podchodził pod rękę. Westchnęła.

Kamishi - 2008-05-28 17:52:53

Nagle stanęła nad tobą Trilian i zacmokała z dezaprobata
-Pijesz. Och, to takie niekobiece - westchnęła tonem niewiniątka. Wszyscy, którzy ją znają w tym momencie powinni zacząć dusić się ze śmiechu, bo ta mała prawie co noc upija się do nieprzytomności...
-Pokoje są już uszykowane, ty masz ten z numerem 5 - powiedziała, podajac jej kluczyk. W ręku trzymała jeszcze jeden i zaczęła rozglądać sie dookola.

Inoue - 2008-05-28 18:03:08

I kto to mówi, pomyślała. Wstała, chwiejąc się lekko. Jednak alkohol dał się jej we znaki, choć nie tak, jakby sobie tego życzyła. Umysł miała w miarę sprawny...
Oparła ręce o stół, nadal się lekko kolebiąc na boki i czekając, aż świat przestanie wirować wokół niej. Szybko doszła do siebie, wzięła kluczyk i ostrożnie ruszył w stronę schodów, uważając przy tym, aby po drodze nie wpaść na jakiś mebel. Nie było to łatwe, ze względu na to, że duża część wyposażenia karczmy była porozrzucana po całej sali razem z butelkami po trunkach i innymi śmieciami. Zanim dotarła do celu dwa razy mało co by się nie wywaliła natrafiając butem na butelki i raz cudem chyba obroniła się przed wybiciem sobie zębów o blat stołu, który bezczelnie stanął jej na drodze, kiedy przestępowała leżącego na ziemi pijaka.

Kamishi - 2008-05-28 18:16:10

Gdy po długiej i męczącej walce z tak potężnym przeciwnikiem jakim są schody wreszcie doczlapalaś się do pokoju.
O dziwo był dość schludny. Prosto urządzony, łóżko, jakaś szafka i okno z widokiem na....ech, lepiej przejdźmy do dalszej części opisu, oraz mala łazieneczka. Wszystko, o dziwo, czyste, nie było mowy o śnie z karaluchami pod poduszką.
Za tobą, niewiadomo skąd, pojawił się żora i bez słowa podał ci mapę. Potem zacząl iść w swoją stronę - najwyraźniej się na ciebie....obraził.

Inoue - 2008-05-28 18:24:09

Spojrzała na mapę, uporczywie myśląc, po co jej ona... W końcu dała sobie spokój i rzuciła ją na szafkę. Trąciła lekko łóżko. Ostrożności nigdy za wiele. Kiedy nic z niego nie wylazło, zdjęła buty i spodnie, po czym położyła się tylko w koszuli. Rozpięła ją trochę i wlepiła spojrzenie w powałę.
W końcu przykryła się kołdrą i spróbowała zasnąć. Raczej jej nie szło.
Z wściekłością kopnęła pierzynę i przeniosła się na krzesło, wpatrując w jakże interesujący widok za oknem. Była w paskudnym nastroju. Tak to z nią zawsze jest, kiedy się podpije. Trzeba było się uchlać do oporu. Wtedy nie byłoby takich problemów.

Kamishi - 2008-05-28 18:28:27

Widok za oknem nie zaliczal się do najpiękjszych.
Na dole słychać było salwy śmiechu, chyba wszystkim gościom udzielił się bardzo wesoly nastrój, ciekawe czemu? Wyglądało na to, że tylko ty siedzisz samotnie w pokoju, patrząc na wymiotujących staruchów i inne atrakcje.

Inoue - 2008-05-28 18:34:26

W końcu dała za wygraną. Ubrała się z powrotem i zbiegła po schodach, mało się przy tym nie zabijając. Osiodłała jakoś Akabora i wyprowadziła na podwórze. Stanowczo musiała się jakoś zmęczyć. Trening był do tego idealny.
Oparła się o bok konia. Nagle zrobiło się jej strasznie smutno. Jak ona nienawidziła czegoś takiego. Wróciła jeszcze raz do karczmy, chwyciła najbliższą butelkę z wódką i wróciła do karosza. Znów oparła się o jego bok i pociągnęła łyk. Taaak... Alkohol to jednak najlepsze lekarstwo. Tylko jak teraz wsiąść na konia? Spojrzała na grzbiet zwierzęcia zastanawiając się. Albo podprowadzi go do jakiś schodów, albo będzie musiała użyć tej sztuczki, której nauczyła go dawno temu.

Kamishi - 2008-05-28 18:42:24

Wejście na konia będzie chyba niemożliwe, bo czulaś, że ledwo stoisz. Za dużo alkoholu, ale twój humor od razu zrobił się lepszy i miałaś ochotę przyłączyć się do tych wieśniaków, którzy zaśmiewali się z tańczoncych na stole kelnereczek.
Jedenz nich, całkiem młody i nawet przystojny, zaczął się do ciebie szczerzyć i przyblizać. Nie był taki zły, można było nawet przeżyć te lekko tlustawe włosy, nadrabiał uśmiechem.

Inoue - 2008-05-28 18:47:28

Powstrzymała się od prób dostania się na grzbiet zwierzęcia. Chwilowo. Czekała, aż chłopak się przybliży. Na pierwszy rzut oka wydawał się jej sympatyczny, ale wolała się upewnić.
Poklepała konia, który tak cierpliwie znosił wszystko, co z nim robiła. Był dla niej niezastąpiony. Nawet kiedy była pijana, a wokół szalał tłum, ona stał spokojnie, nie ruszając się nawet o krok. Wiedziała, że może liczyć na to zwierzę w najgorszych chwilach.
Przez te myśli prawie zapomniała o zbliżającym się do niej chłopaku.

Kamishi - 2008-05-28 18:50:35

Podszedł do Ciebie, uśmiechając się dość uroczo i odgarnął tą grzywkę.
-Witam. Wybierasz się gdzieś? - spytał, opierając się o twojego konia. Widać było, że nie ma zamiaru bawić się w formy grzecznościowe.

Inoue - 2008-05-28 22:07:13

- Jak widać. - nagle jakoś przeszła jej ochota na bliższe zapoznanie z młodzieńcem. Znów spojrzała na grzbiet karosza. W końcu złapała mocniej za jedną z wodzy i poprosiła go, aby się położył.
Nauczyła go tego już dawno, tak na wypadek, gdyby raniona w bitwie nie była w stanie sama wspiąć się na siodło. Jak widać, przydaje się to i w takich momentach jak ten.

Kamishi - 2008-05-29 18:20:39

-Och, ale dlaczego? - spytał natarczywie, stając między tobą a leżącym koniem - Przecież tu tak przyjemnie. I ja jestem - powiedział, odgarniając ci włosy z twarzy.
Jego ręce były zimne, uśmiech sztuczny i z każdą chwilą wyglądał coraz mniej zachęcająco...

Inoue - 2008-05-29 18:36:01

Odsunęła się, kiedy jego ręka zbliżyła się do jej twarzy. Co on sobie wyobraża?! Co za denerwujący typ. A wyglądał miło. Heh. Nie należy oceniać książki po okładce.
Wyminęła go w miarę szybko i o dziwo, nawet się przy tej czynności nie zachwiała. Wsiadła na karosza, a ten, czując ciężar na grzbiecie, zaraz się podniósł. Nie czekając na ruch chłopaka, anielica popędziła wierzchowca do kłusa i oddaliła się kawałek.

Kamishi - 2008-05-29 18:39:06

Ale on nie chciał ci dać spokoju...I nagle zrozumialaś dlaczego.
Wtszczerzył kły a jego oczy zaścwieciły się dość przerażająco. Wampir. Zapewne głodny.
W mgnieniu oka pojawil się przy tobie i próbował zrzucić Cię z wierzchowca. Widać, że nie zamierzał rezygnować z upatrzonej kolacji.

Inoue - 2008-05-29 18:48:29

Zadziałały wbite jej do głowy, wyuczone jeszcze przez jej ojca ruchy. Błyskawicznie wyszarpnęła sztylet i wbiła mu w gardło, następnie zdążyła jeszcze wyjąć miecz i przejechać mu ostrzem w linii prostej od czubka głowy do połowy brzucha. Kiedy tylko wampir upadł na ziemię, raczej z powodu siły uderzenia niż odniesionych ran, Akabor zaczął go z wyjątkową pasją tratować. Zaciekłość, z jaką to robił, mało nie zwaliła jej z siodła.
Dopiero po paru sekundach zdała sobie sprawę, że ten sposób raczej na wampira nie zadziała.

Kamishi - 2008-05-29 18:52:26

Racja. Wampir szybko wykaraskał się z kłopotów i stanął naprzeciw konia, bez najmniejszego problemu go zatrzymując. Patrzył na ciebie a jego oczy z każda chwilą swieciły coraz groźniejszym blaskiem. Wyszczerzył kły i rucił się w twoją stronę.

Inoue - 2008-05-29 18:58:38

Szarpnęła za wodze, w wyniku czego karosz odskoczył na sporą odległość w bok. Szybko sięgnęła po srebrny sztylet, który trzymała specjalnie na takie okazje. Problem tylko w tym, jak ten krwiopijca zareaguje. Wiedziała, że z wrażliwością wampirów na takie rzeczy jest różnie. Obróciła konia i zeskoczyła na ziemię. Adrenalina skutecznie ją otrzeźwiła. Ciało nareszcie zaczęło robić to, co sobie życzyła.

Kamishi - 2008-05-29 19:05:55

Ale wampir gdzieś zniknął...przynajmniej ty go nie widzialaś.
Chyba grał z tyobą w kotka i myszkę, bo poczułas lekki podmuch za soba, ale gdy spojrzałaś przez ramię...nikogo tam nie było.
Twój karosz prychnął groźnie, wierzgając, gdy cień przemknął obok niego. Był szybki, drasnął cię lekko w ramię, zanim zdąrzyłaś zareagować.
Trudno było usłyszeć gdzie jest, bo z karczmy cały czas dochodziły wesole odgłosy. Salwy śmiechu skutecznie wszystko zagluszały.
Było ciężko. Bardzo ciężko.

Inoue - 2008-05-29 19:12:54

Bosko. Po prostu bosko. I co teraz ma robić? Ucieczka na nic się nie zda. Jeśli on potrafi znikać, to znaczy, że nie jest byle jakim, pierwszym z brzegu wampirem. Dlaczego to na nią musiało wypaść? Przecież jest tyle ludzi wokół...
Klepnęła karosza w zad, odpędzając go. Potrzebne jej było miejsce, jeśli wogóle chce się jeszcze przez pewien czas utrzymać przy życiu.
Odrzuciła włosy do tyłu, ułożyła wygodniej sztylet w dłoni, w drugą złapała miecz. Obie bronie trzymała tak, aby w ciągu sekundy móc zmienić ich ułożenie. Zamknęła oczy. Może go usłyszy? Spróbowała się wyciszyć na głosy miasteczka.
Zaśmiała się w duchu. Przecież wampiry poruszają się bezszelestnie. Z drugiej strony, to przecież i tak go nie widziała, więc nic się nie stanie.

Kamishi - 2008-05-29 19:19:12

Poczulaś lekkie ukłucie...drań ugryzl Cię! W szyję! Nawet nie poczułaś kiegy się zbliżył...
Widać było. że wolał się bawić niż od razu się z tobą rozprawić, bo po wypiciu paru łyków twojej krwii odepchnął Cię. Choć przynajmniej zdąrzylaś go drasnąć sztyletem.
Przed oczami Ci zawirowało, co u oszukiwać - było źle. Alkohol w organiźmie dawał o sobie znać, poza tym ugryzienie. Czulaś, że możesz zaraz zemdleć. Ale dzielnie trzymalaś się na nogach.

Inoue - 2008-05-29 19:26:51

Kurwa! I co teraz? Przecież on ją wykończy. Gdyby był człowiekiem, nawet świetnie walczącym, miałaby jakieś szanse. Ale jest, do ciężkiej cholery, wampirem! Zupełnie nie ten poziom.
Przyłożyła rękę ze sztyletem do szyi, czując pod palcami własną, ciepłą krew. Pięknie. Miała tylko nadzieję, że nie uchlał jej za mocno, bo inaczej zaraz zobaczy mroczki z powodu upływu krwi. A w tedy koniec.
Wpadł jej do głowy jeszcze jeden, ostatni pomysł. Skrzywiła się boleśnie na samą myśl. Ale jest przynajmniej szansa, że ten drań nie potrafi latać. W końcu niewielu z jego rasy posiadło tę umiejętność.

Kamishi - 2008-05-29 19:34:50

To był dobry pomysł. Wątpliwe było to, że potafił latać.
Unioslaś się w górę, mimo iź kręciło ci się w głowie, krew leciala coraz obficiej. Zauważylaś, że wampir nie jest sam. Ba! Właśnie jest bezszelestnie wykańczany przez tajemniczego osobnika, ktory zadawał mu ciosy srebrnym mieczem.
Z dużą satysfakcją odnotowałaś, że twój cios pomógł. Wampir miał wielką szramę na ramieniu, ktora krwawiła i zapewne nie pomagała mu w obronie.

Inoue - 2008-05-29 19:42:48

Ledwo poruszała skrzydłami. Po jakiejś minucie ciężko wylądowała na jakimś dachu. Nie było to rozsądne, ale nie mogła już ustać na nogach, a tym bardziej utrzymać się w powietrzu. Kręciło się jej w głowie, czarne plamki skakały przed oczami. Czuła na plecach krew.
Nie bez powodu nie ,,wyjmowała'' skrzydeł. Chyba przeżywała to gorzej, niż inne anioły. Zawsze po tym mocno krwawiła, robiły jej się rany na plecach. Poza tym skrzydła były najwrażliwszą częścią jej ciała. Byle co powodowało okropny ból.
Mocne uderzenie odczuwała jak co najmniej złamanie kości.
Zacisnęła zęby. Nawet przez myśl jej nie przeszło, aby schować je z powrotem. Tego by już chyba nie przeżyła.

Kamishi - 2008-05-29 19:47:08

Usłyszalaś ciche uderzenie o ziemię - wampir padł.
-Gdzie jesteś? - Tadam! Bohater zwany Lysquee znowu wyratował damę z opresji, zapewne nie omieszka się o tym zapomnieć, gdy, jak co wieczór, będzie opisywal swój dzień w pamiętniku. Ale cicho, to jego największy sekret - Leży martwy, ty jak zwykle się wpakowalaś - powiedzial, bez cienia ironi. Chyba się...martwił? - Nic ci nie jest? - nie. Nie martwił się. On UMIERAŁ  z niepokoju! O Ciebie!

Inoue - 2008-05-29 20:00:05

Nie miała siły wydać z siebie głosu. Z trudem podpełzła do brzegu dachu. Nie mogła tu zostać, bo się prędzej czy później wykrwawi.
Ześlizgnęła się, rozpościerając ostatkiem sił skrzydła. Nie był to ładny lot. Po prostu zleciała z dachu na bruk, machając skrzydłami chyba tylko po to, aby zbyt mocno się nie potłuc.
Mimo jej stanu musiała wyglądać jak jakaś tytanka, z rozwianymi, kruczoczarnymi włosami i ogromnymi skrzydłami do koloru. Wrażenie psuło jedynie jej ciężkie uderzenie o ziemię oraz wielka karminowa plama na koszuli po stronie pleców. Ramię i szyja też nie wyglądały zachęcająco.
Kiedy wreszcie znalazła się na właściwym poziomie, cudem tylko zbliżyła się do ściany jakiegoś budynku i oparła o nią nie zalanym krwią ramieniem. Przytuliła się do tej ściany i najzwyczajniej w świecie zemdlała.

Kamishi - 2008-05-30 18:52:37

Ocknęłaś się.
Leżałaś w pokoju w karczmie, ale to chyba nie był twój pokój. Zza okna leniwie zaglądały promienie słoneczne, słyszałaś też radosne okrzyki dzieci, ale ogólnie było spokojnie...
Poczulaś, że masz opatrunek na szyi i na plecach i ogólnie czulaś się trochę lepiej, choć nie była to twoja sztytowa forma...
Usłyszałaś stłumione ziewnięcie. Żor siedział na krześle obok łóżka i wertował jakieś wielkie tomisko. Oczy miał podkrażone i widać bylo, że całą noc czuwał przy tobie. Na szafce leżały jakieś medykamenty, bandaże i mapa, ktoą wręczył Ci, gdy był jeszcze obrażony.

Inoue - 2008-05-30 19:33:06

Podniosła się gwałtownie, rozkładając przy tym skrzydła. Tak dawno nie miała ich na wierzchu, że zupełnie o nich zapomniała.
Żora zauważyła dopiero w tedy, kiedy niechcący walnęła go skrzydłem i zrzuciła z krzesła. Stłumiła okrzyk bólu spowodowany ranami na plecach i uderzeniem skrzydłem w bogu winnego Lysquee. Z jej gardła wydobył się jedynie cichy, stłumiony jęk.
Nie reagując na to, co się wokół niej dzieje, spojrzała na swoje dłonie. Już od dawna nikt nie doprowadził jej do takiego stanu. Zazwyczaj to ona doprowadzała innych.

Kamishi - 2008-05-30 19:36:41

-Oryginalnie - mruknął, podnosząc się. Nie do końca wiedzialaś co ma na myśli.
Otrzepał się, ziewnął i wlał do kubka jakąś miksturę, po czym ci ją podał.
-To uśmierzy ból - powiedział, siadając na skraju łożka -Wywarzone przez elfy z jakiś tam ich ziół, nie ma skutków ubocznych. Wypij od razu,

Inoue - 2008-05-30 19:42:23

Spojrzała na niego oczami, które już odzyskiwały dawny blask.
- Dziękuje. - powiedziała całkowicie szczerze biorąc od niego kubek i starając się nie poruszać skrzydłami. - I przepraszam, że zwaliłam cię z krzesła. - uśmiechnęła się lekko, po czym wypiła zawartość naczynia. W smaku nie było to nawet tak złe, jak przypuszczała.
Po chwili odłożyła kubek na szafkę i spuściła nogi na ziemię. Jak z nią źle może przekonać się tylko idąc na krótką przechadzkę.
- Jak tam Akabor? Nic mu nie jest? - spytała, podnosząc się. - Nie wyglądasz zbyt dobrze. - zauważyła, przyglądając mu się.

Kamishi - 2008-05-30 19:47:21

-W stajni. Dochodzi do siebie, ale jest cały. W przeciwieństwie do ciebie- zauważył, patrząc uważnie - Co chcesz znowu wyczynić, co? Nie mozesz poleżeć przez chwilę? O mało co Cię nie zabil ten krwiopijca - powiedział, łapiąc cię za zdrowe ramię - Był najemnikiem - dodał ciszej.

Inoue - 2008-05-30 19:58:28

- Najemnikiem? - spojrzała mu uważnie w oczy. - Co wiesz?
Wstała trochę za gwałtownie. Na chwilę pociemniało jej przed oczami, więc musiała oprzeć się o ścianę. Przy okazji znów zawadziła o coś skrzydłem, co spowodowało falę bólu. Znów zacisnęła zęby, po czym jej spojrzenie drugi raz zawisło na Lysquee.
Najemnik? To dlatego był taki dobry. Czyli miała rację, kiedy nie pasował jej do takiej marnej, zapomnianej przez świat mieściny. Był wynajęty na nią? Niee... Niemożliwe. Nie podpadła nikomu aż tak, żeby kogoś na nią wynajmował. Musiał być po prostu głodny. Ale w takim razie dlaczego rzucił się na nią, kiedy wokół roiło się wprost od o wiele łatwiejszych ofiar?

Kamishi - 2008-05-30 20:11:10

-Powiem ci wszystko co o nim wiem - powiedział, zerkając na ciebie z niepokojem - Właśnie wracają z dużego zlecenia, wykończyli kogoś ważnego. Należał do grupy w której jest jeszcze parę demonów i...tacy jak ja - prychnął - Wszyscy bezbłędnie wyszkoleni - dalej uważnie cię obserwował - Dlatego ani słowa, że go spotkałaś. Nic! Bo nas wykończą.

Inoue - 2008-05-30 20:25:56

- No pięknie. - potarła czoło. - Powiedz mi jeszcze ile spałam.
Czuła się okropnie zmęczona. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Wiadomość, jaką przekazał jej żor, wcale nie podniosła jej na duchu. Trzeba będzie uważać i w najbliższym czasie się podszkolić. Nieróbstwo bardzo obniżyło jej możliwości, mięśnie straciły dawną siłę, ciało stało się bardziej czułe na ból. Tak nie może zostać. Inaczej będzie mogła ją zabić byle większa grupa zbójów.
Ciekawe czy umie jeszcze wykonać to cięcie, którym kiedyś bezlitośnie katował ją jej ojciec? Patrząc po sobie, doszła do wniosku, że nie. Oj niedobrze, niedobrze. Jeżeli ma jeszcze kiedykolwiek dowodzić wojskiem, musi być w stanie skopać tyłki całemu plutonowi i dodatkowo mało się przy tym zmachać, aby mieć siłę jeszcze pare razy na nich ryknąć. A w tym stanie, to nawet nie wytrzyma pogoni za nimi, nie mówiąc już o laniu.

Kamishi - 2008-05-30 20:34:29

-Półtora dnia - grzecznie odpowiadał na wszytkie pytania, po czym wstał i objął Cię ramieniem - Przestań się obwiniać, dobrze? To był genialny wojownik, a ty byłaś osłabiona i podpita. Ale i tak go nieźle zranilaś - dodal, uśmiechając się - Połóż się, potrzebujesz odpoczynku. Proszę? - próbował zrobić błagalną minę, ale nie dokońca mu wyszło, chociaż teraz odkryłaś dlaczego tak się nim zachwycała Trilian i czemu go tak określała. Jak chciał to potrafił być uroczy.

Inoue - 2008-05-30 20:48:58

- Nie próbuj mnie pocieszać. - mruknęła. - Kiedyś to załatwiłabym takiego w chwilę, z zamkniętymi oczami. - poprawiła włosy, wbijając wzrok w ścianę.
Spojrzała na niego dziwnie, kiedy zrobił tą swoją uroczą minę. Wewnątrz siebie przeżywała szok. Nie wierzyła, że ten gad przebrzydły potrafi być uroczy. Zmrużyła oczy. - Wiesz co ci zrobi Trilian, kiedy zobaczy jak stroisz do mnie takie miny? A do łózka nie wrócę. - spojrzała na drzwi. - Koniecznie muszę się przejść. - powiedziała trochę bez entuzjazmu. - I napić...

Kamishi - 2008-05-30 20:56:20

-Woda na stoliku. Co najwyżej po pokoju - położył się na łóżku i wyszczerzył ząbki - Hm, da mi święty spokój? Mam nadzieję - dodał, patrząc na nią wesoło - Poza tym jestem piękny, nie zaprzeczaj - dodał żartobliwie. On chyba chciał Cię rozbawić...? O bogowie, czyżbyś znalazła się w równoległym wymiarze?

Inoue - 2008-05-30 21:03:43

Nie mogła w to uwierzyć. To nie mogło się zdarzyć! A może on się przepoczwarza? Tak jak owady, z gąsienicy w motyla?
Podeszła do drzwi. - Od wody mi zęby cierpną. Idę napić się czegoś mocniejszego. - odetchnęła głęboko, bo nogi znów odmówiły jej posłuszeństwa. Tak w ogóle, to po co ona tak upierała się, żeby wyjść? Przecież sama mu mówiła, że trzeba dbać o organizm, jeśli nie chce się, aby zawiódł w najgorszym momencie.
Zacisnęła dłoń na klamce. No oczywiście. Nie tak dawno przekonała się o tym na własnej skórze. Ta wycieczka stanowczo nie pomoże jej wrócić do sił, a raczej opóźni czas oczekiwania. Mimo tego nacisnęła na klamkę i popchnęła lekko drzwi.

Kamishi - 2008-05-30 21:07:47

Szybko do Ciebie podbiegł i zatrzasnął drzwi
-Co z tobą nie tak?! - spytał zdenerwowany - Chcesz się zabić?! Jesteś ranna, osłabiona, ledwo co stoisz na nogach i jeszcze chcesz pić?! Co najwyżej herbatę i w pokoju, dalej się nie ruszasz- powiedział, stając między tobą a drzwiami. Oparł się o nie tak, że nie miałaś możliwości wyjścia - życie Ci nie miłe?

Inoue - 2008-05-30 21:23:04

W pierwszym odruchu chciała dać mu w łeb i porządnie opierniczyć. Co on jest jej niańką? Chyba zna na tyle własne ciało, że wie, na co może pozwolić.
Z drugiej jednak strony, to miał rację. Żadnego picia i przemęczania się przez najbliższy tydzień.
Nic nie mówiąc, odwróciła się i jakoś dobrnęła do łóżka. Położyła się na boku i pomacała omotaną bandażem szyję. Trochę czasu minie, kiedy będzie mogła normalnie nią poruszać. Plecy powinny dosyć szybko się zagoić. Jednak skrzydeł nie pozbędzie się przez najbliższy miesiąc. A potem znów będzie chora przez tydzień. Bardzo pocieszające.

Kamishi - 2008-05-30 21:30:11

-No. Teraz jestem zadowolony - powiedział i na chwilę wyszedł. Szybko jednak wrócil z herbatą i posiłkiem.
-smacznego - powiedział, stawiając to na szafce przed tobą - masz to zjeść. Potem zmienię opatrunki - powiedzial, znowu siadając na krześle.

Inoue - 2008-05-30 22:11:46

- Daj mi święty spokój. - mruknęła, przewracając się na drugi bok. Nie była głodna, tylko zmęczona. No i plecy znów zaczynały ją boleć. Chciała tylko, aby chwilowo zostawił ją w spokoju, co wyraźnie słychać było po tonie jej głosu. Zupełnie nie odpowiadało jej, że będzie musiała się teraz ruszać.

Kamishi - 2008-05-31 15:17:01

-Dla świętego spokoju to ja idę spać - powiedział, przymykając oczy. Zasnął chwilę później, miarowo ddychając.
Widać było, że woli zostać tu, zupełnie bezbronny, przecież teraz ostattkiem sił mogłabyś go skopać, niż zostawić cię samą. I to wcale nie na złość, on chyba się bał, że koledzy nieszczęsnego wampira cię znajdą i będą chcieli sie zemścić.

Inoue - 2008-05-31 20:16:31

Pokręciła się delikatnie na łózku, aby znaleźć dogodną pozycję do snu. Kiedy już się ułożył, jeszcze długo nie mogła zasnąć. Szczerze powiedziawszy, ani trochę nie bała się ,,kolegów wampira''. Nie należała do typu ludzi, którzy boją się przyszłości. Bała się jedynie, jeżeli miała się czego bać w chwili obecnej. Nie pozwalała jednak, aby to uczucie nią zawładnęło. Dlatego z jednej strony nie rozumiała zachowania żora. Jeżeli pisane jej zginąć, to zginie, chociaż nigdy bez walki.
W końcu, nie wiedząc nawet kiedy, zasnęła.

Kamishi - 2008-05-31 21:19:27

Obudziłaś się ponownie pod wieczór. Czułas się trochę lepiej, rany już nie krwawiły.
żor nadal spał, ułożony bardzo niewygodnie, w jakiejść dziwacznie-pokracznej pozycji. Dopiero teraz zauważyłaś, że on też jest ranny. I to dość poważnie - miał zabandażowaną całą klatkę piersiową.

Inoue - 2008-05-31 21:35:42

- No pięknie. - mruknęła, podnosząc się z łóżka. - Co sobie zrobiłeś, ciamajdo? - spytała na tyle głośno, aby go obudzić. Pogładziła obolałą szyję. Pleców wolała nie ruszać.
Zastanawiała się, co teraz. Czuła się o wiele lepiej i najchętniej gdzieś by się przeszła. Jednak wiedziała, że nie jest to zbyt dobry pomysł. Zaklęła cicho. Niby co ona tu będzie robić całymi dniami? Jest człowiekiem czynu, nie umie dłuższy czas usiedzieć w miejscu. Trzeba coś wymyślić, aby jakoś przetrwała czas kurowania się. A jak tylko się podleczy, to rusza w dalszą drogę. Wiedziała, że w takim stanie tylko idiota by ją zatrudnił. Ale co z tego? Liczył się sam fakt robienia czegoś.

Kamishi - 2008-06-01 18:49:33

-Ten wampir mnie pokieraszował... - powiedział niedokonca przytomnie - jaaak próbowałem go zatrzymać, żeby nie leciał za tobą - powiedział, próbując się przekręcić na drugi bok, ale wtedy zabrakło mu krzesła i bum! Żor leży na ziemi.
-Auć! - powiedział, próbując się podnieść, ale tylko uderzył się o szafkę - No pięknie, będę miał guza i która mnie będzie chciała - spytał wpół ironicznie, rozmasowując głowę.

Inoue - 2008-06-01 20:43:39

Wychyliła się znad brzegu łóżka i spojrzała na niego. - Nic sobie nie zrobiłeś? Nie powinieneś się ruszać i przemęczać podobnie jak ja. - wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Powinieneś położyć się do łóżka idioto, a nie przesiadywać na krześle. - poprawiła włosy. - Nie musisz się martwić, już nie umrę.
Wychyliła się trochę za mocno i nagle straciła równowagę. Spadła na podłogę z głośnym łomotem, prosto na żora. Krzyknęła z bólu, ponieważ pechowo natrafiła plecami na róg szafki. Częściowo zasłoniła się skrzydłem, ale i tak bolało strasznie.
Sturlała się z Lysquee, jęcząc przez zęby.

Kamishi - 2008-06-01 20:45:25

-Nie umierasz tak? - spytał, leżąc pod nią - Wlaśnie widzę. Nic ci nie jest?
Jakoś się nie przejmował tym, że byliście tak blisko siebie. Wręcz przeciwnie, po raz pierwszy od dawna patrzył ci prosto w oczy.
-Mi nic nie jest - dodał trochę ciszej.

Inoue - 2008-06-01 21:02:55

Złapała tylko głębszy oddech. Plecy szarpały obezwładniającym bólem.Zacisnęła zęby, kręcąc na boki głową, jakby chciała coś odpędzić.
Podniosła się z trudem i opadła na łózko.
- Nie umieram... to tylko... tylko chwilowe. Zaraz... mi przejdzie... - wysapała, po czym zacisnęła zęby na materiale poduszki. Walnęła pięścią o materac, jakby miało to w czymkolwiek pomóc.

Kamishi - 2008-06-01 21:05:55

Szybko się podniósł i, nie bawiąc się w kubeczki, podał jej flakonik z miksturą przeciwbólową
-Wypij. Pomoże - powiedział. Potem, zmartwiony, pogłaskal Cię po włosach - Niedługo wszystko się wygoi - powiedział miło.

Za oknem nastała noc a na dole znowu zaczęło robić się głośno. Cała wieś przyszła się bawić, upić, zapomnieć o dniu, który się skończył. Teraz liczył się tylko alkohol...Lysquee spojrzał na chwilę w stronę drzwi, nie przestając głaskać cię po głowie i cicho westchnął.

Inoue - 2008-06-01 21:17:03

Wypiła pare łyków mikstury. Nie będzie działać długo, ale może złagodzi ten najgorszy ból.
Zamknęła oczy, krzywiąc się i czekając, aż płyn zacznie działać. Przy tym wszystkim dawała się ze spokojem głaskać po włosach.
Wyłączyła się na otoczenie, w ten sposób broniąc przed cierpieniem. Jej myśli skupiły się tylko na dwóch słowach. Zaraz minie, zaraz minie, zaraz miniee.... Nie zwróciła nawet najmniejszej uwagi na głosy dochodzące z głównej sali karczmy.
Kiedy wreszcie poczuła ulgę, od razu zapadła w sen.

Kamishi - 2008-06-01 21:20:18

Nie spałaś jednak za długo, jakiś huk na dole obudził cię ze zbawiennego letargu.
Było ciemno, świeca, która oświetlała pokój zgasła.
Widziałaś tylko zarys żora, który spał, opierając się głową o skraj twojego łóżka.
Znowu coś huknęło na dole. Ale, o dziwo, nie było słychać żadnych śmiechów...

Inoue - 2008-06-01 21:25:26

- Lysquee. - szturchnęła go lekko, chcąc obudzić. Nie podobała się jej ta cisza i pojedyncze walenie.

Kamishi - 2008-06-01 21:28:57

-Nie, mamo, nie dzisiaj, dzisiaj robie sobie wolne - mruknął przez sen.

Coś hukneło i usłyszałaś pojedyńczy pisk. Robiło się coraz groźniej...

Inoue - 2008-06-01 21:34:26

-Lysquee. - szarpnęła go mocniej, podnosząc się. Rozejrzała się za swoim mieczem. - Lysquee wstawaj. - starała się nie podnosić głosu. - Dzieje się coś niedobrego. - w końcu zauważyła swój miecz. Podeszła do niego, wspierając się o ścianę i wyjęła. Ułożyła go w dłoni, w ten sam sposób jak przy walce z wampirem. Oparła się plecami o ścianę, tak, aby dobrze widziała drzwi. Mimowolnie zaczęła lekko drżeć. Nie mogła tego powstrzymać.

Kamishi - 2008-06-01 21:50:35

-Co? - podniósł głowę i zaczął rozglądać się dookoła - To tylko świeczka...- mruknął, podchorząc do ciebie - Drżysz? - powiedział, dotykając twojego ramienia.

Na dole było cicho, ale czuć było napięcie. Cisza przed burzą?

Inoue - 2008-06-01 21:58:10

- To nie świeczka. - powiedziała, uporczywie wpatrując się w drzwi. Miała wyczulone zmysły i pośrednio uważała także na okno, sufit i wszystko wokół. Starała się oddychać równomiernie. Spojrzała na żora. - Nie dziwi cię, że nie słychać głosów z dołu? - spytała cicho, po czym znów przeniosła spojrzenie na drzwi. Musiała przyznać, że trochę się bała. Nie była zdolna do walki ani nawet ucieczki! Co robić? Myśl kobieto, myśl!

Kamishi - 2008-06-01 22:07:30

-Kurwa, tak szybko - żor cicho, niemal na palcach podszedł do szafki. Spakował do torby swoje rzeczy i stanął obok niej - przez okno - zakomunikował.

Na dole coś huknęło i usłyszalaś trzask palącego się drewna. Ogień szybko się rozprzestrzeniał, bo czułaś już gorąco buhające zza drzwi.

Inoue - 2008-06-01 22:19:10

- Niby jak? - warknęła. - Po pierwsze, ktoś już tam może na nas czekać. Po drugie, jak mam to zrobić w tym stanie? Żeby iść muszę trzymać się ściany. O lataniu nie ma nawet mowy. Widziałeś jak zareagowałam, kiedy spadłam z głupiego łóżka. - przeczesała nerwowo włosy palcami. Stanowczo nie nadaje się do skakania po dachach.

Kamishi - 2008-06-01 22:34:09

-Wolisz palącym się wyjściem? - spytał, otwierając okno. Okazało się, że dach przypomina tu małą...zjeżdzalnię na placyk, niedaleko stajni - Myślisz, że jestem głupi? - spytał, puszczając ją przed siebię.

Zauważyliście złocistą łunę nad budynkami. Wszystkie płonęły, cała wioska płonęła...Widać, że najemnicy ostro wzieli się do roboty.

Inoue - 2008-06-01 22:40:24

Spojrzała niepewnie na dach. W końcu jakoś wspięła się na parapet. I jak ona niby ma po tym zjechać? Będzie musiała bokiem, inaczej po znalezieniu się na dole nie będzie nadawała się do użytku.
Jak pomyślała, tak też zrobiła. Zjechała po dachówkach, na końcu uderzając o ziemię, kiedy nogi się pod nią ugięły. Na szczęście jej plecy ocalały.

Kamishi - 2008-06-01 22:47:34

Chwilę potem wylądował obok ciebie i pomógł ci wstać
-Szybciej - mruknął....ale nie zdąrzyliście odbiec za daleko. Karczma wybuchla z chukiem a na was poleciały kawałeczki. W ostatniej chwili żor przewrocił cię i osłonił własnym ciałem...

Inoue - 2008-06-02 16:53:59

Teraz już nie miała jak obronić poranionych pleców. Zacisnęła zęby do bólu, tłumiąc krzyk. Była na granicy wytrzymania. Nawet nie próbowała otwierać oczu. Wiedziała, co by zobaczyła. A raczej czego by nie zobaczyła.
Jednym, silnym jak na jej stan ruchem, zepchnęła z siebie żora. Oczywiście była mu wdzięczna, ale nie zniosłaby dłużej przygniatania jej pleców do ziemi.
Jakoś odsunęła się od karczmy i oparła ramieniem o ścianę stajni, zagryzając zęby na rękawie koszuli i pojękując cicho.

Kamishi - 2008-06-02 17:50:06

Żor zsunął się z ciebie lekko nieprzytomny. Hm, to chyba przez ten wielki kawałek drewna, który wbił mu się w ramię, ale nigdy nie wiadomo. Może po prostu zachciało mu się zemdleć w najmniej oczekiwanym i pożądanym momencie, kto go tam wie.
Z karczmy zostały szczątki, reszta miasta też miała się nie najlepiej. Chociaż te płonące domy mogą zostać nową atrakcją turystyczną, czemu nie. W końcu ogień jest modny w tym sezonie.
Konie, nie wiedząc czemu,  zaczęły uciekać w popłochu ze stajni. Czego one się boją, to tylko siano i dach płoną, przecież to prawie jak świeczki na torcie

A co do Ciebie, to miałaś trzy wyjścia.
- Umrzeć tutaj, na ulicy, obok wykrwawiającego się żory. Mogłabyś mieć nadzieję, że psy nie zrobią sobie z twoich zwłok obiadu i do końca świata będziesz leżała obok takiego przystojnego parszywca.
Inną opcją było dowleczenie siebie i Lysquee (bo chyba nie zostawisz na ulicy kogoś, kto już, policzmy, pięć razy uratował ci życie) do najbliższej piwnicy z nadzieją, że was nie zauważą (pragnę dodać, że podpiwniczenia budynków są z kamienia, a ta, która została z karczmy wygląda dość kusząco)
-Ostatnia bramka to próba ucieczki, mimo to, że najemnicy otoczyli miasto.
Jednak, zanim zadecydujesz, opłacałoby się zainwestować w środek przeciwbólowy z torby nieprzytomnego. Wygląda na to, że nikt nie nadchodzi (jeszcze) a trzeźwość umysłu zawsze się przydaje.

Inoue - 2008-06-02 19:10:17

Podpełzła do Lysquee i sprawdziła jego obrażenia, kaszląc od dymu. Nie miał kiedy zemdleć, do ciężkiej cholery! Rozejrzała się, myśląc intensywnie. Po pierwsze musiała wziąć lek, inaczej w życiu nie będzie w stanie mu pomóc.
Przeszukała to, co wziął ze sobą, w końcu odnajdując butelkę. Nie patyczkując się, wypiła duszkiem całą zawartość.
Musiała poczekać, aż choć trochę zacznie działać. W tym momencie nie mogła robić gwałtownych ruchów, niezbędnych do efektownego przemieszczania się.
Czas ten wykorzystała na myślenie, co teraz. Konie uciekły, karczma pięknie się pali, najemnicy prawdopodobnie otoczyli miasto. Dodatkowo jest gorąco jak w piecu od buchających płomieni i ledwo co widać i czuć od duszącego dymu. W takich warunkach jedynym rozsądnym zachowaniem, jest ukrycie się gdzieś i pielęgnowanie nadziei, że nikt ich nie znajdzie.
Na myśl od razu przyszła jej piwnica karczmy. Spojrzała na Lysquee. Na razie postanowiła nie ruszać wbitego w jego ramię drewna. Co jak co, ale chwilowo powstrzymywało trochę krwotok.
Wzięła bagaże żora i zarzuciła sobie na ramię. Mikstura zaczęła działać na całego, bo nie czuła kompletnie nic.Złapała jakoś mężczyznę i zaczęła go mozolnie ciągnąc w stronę karczmy. Dla zwykłego człowieka mogło to wyglądać dziwnie, ale była to ich jedyna szansa, jeśli chcieli przeżyć.
Zaczęła szukać wzrokiem jakiegoś mało palącego się miejsca, przez które mogłaby się dostać do środka.

Kamishi - 2008-06-02 20:02:07

Tak, wybrałaś właściwą bramkę w nagrodę otrzymujesz (dość) bezpieczne schronienie!
Niedaleko od was, zza zawalonymi belkami, było niewielkie wejście do niezawalonej części pownicy. Jakaś mala komórka, w której trzyma się ziemniaki, ale da się przeżyć.
Lysquee zaczął coś majaczyć, ale brzmiało to raczej jak pośmiertlne wyznanie miłości (do osoby bliżej nieokreślonej) niż coś konkretnego.

Inoue - 2008-06-02 21:53:13

Pociągnęła go w tamtą stronę. Kiedy znalazła się w środku, położyła żora na jakiś workach. Potem poszła do wejścia i starała się je jakoś zasłonić.
Wróciła z powrotem do Lysquee i zaczęła zajmować się jego raną. Jakoś zdjęła mu górną część ubrania, a następnie jednym silnym szarpnięciem wyrwała drewno z ramienia. W innych warunkach zrobiłaby to ostrożniej, wyjmując po kawałeczku. W tym wypadku nie było jednak ani czasu, ani światła. Poza tym czuła, że zaraz poleci z nóg. Ten cudowny eliksir przeciwbólowy skutecznie ją usypiał.
Sięgnęła po wcześniej wyjęte z juków bandaże. Oderwała kawałek z jednego z nich i przemyła ranę, przy okazji wyjmując drzazgi, których na szczęście było stosunkowo mało. Potem pewnymi ruchami zaczęła obandażowywać ramię żora.
Wlała mu jeszcze trochę mikstury do ust, upewniając się, że choć trochę przełknął. Następnie sama padła na worki obok niego. Czuła jedynie okropne zmęczenie. Zamknęła oczy. Jeżeli kogoś tu przywieję, to i tak nie będzie w stanie się bronić, więc to bez różnicy, czy zaśnie czy nie. Miała nadzieję, że ta rana od drewna nie zacznie się paprać. Zasnęła.

Kamishi - 2008-06-02 21:56:43

Obudził cię trask dopalanego drewna i niemiłe, ostre promienie słoneczne.
Obok ciebie siedział Lysquee, patrząc na swoje palce, jakby było to coś szalenie ciekawego. Wyglądał dość zabawnie, przewiązany bandazem na piersi i ramieniu. Obok niego leżała buteleczka z tym cudownym eliksirem...

Inoue - 2008-06-02 22:00:59

Otworzyła ostrożnie najpierw jedno oko, potem drugie. - Widzę, że czujesz się już lepiej. Cieszę się. - przeciągnęła się, zupełnie zapominając o ranie. Oczywiście wypita mikstura już dawno przestała działać. Zwinęła się z bólu, klnąc tak, jak chyba tylko wojskowy potrafi. Kiedy skończyła, znów spojrzała na żora.
- Jak tam sytuacja na zewnątrz? - spytała, siadając koło niego.

Kamishi - 2008-06-02 22:10:32

-Nie wychodziłem - powiedział - Ale czuć swąd palonych ciał - dodał po chwili.
Ty nic takiego nie wyczuwałaś, ale on był żorem. Ma pewnie lepszy węch i te sprawy
-Zastanawiam się jak ich popalili - powiedział po chwili - w karczmie było cicho, pewnie ich wyprowadzili na zewnątrz...- przygryzł wargę. Ciekawe czy myślał o Trilian.

Inoue - 2008-06-02 22:19:26

Oparła mu głowę o ramię, nic nie mówiąc. Była najemnikiem. Robiła gorsze rzeczy. Kiedy była na służbie, zmieniała się nie do poznania. Ale skąd on mógł o tym wiedzieć? Tak naprawdę, to jako tako znał tylko tę jej lepszą połowę. Westchnęła leciuteńko.

Kamishi - 2008-06-02 22:21:36

Pogłaskał ją po głowie
-Zaraz musimy uciekać - powiedział cicho - mogą wrócić, będą szukać niedobitków - syknął z bólu - Cholerni najemnicy! - spojrzał na nią - Nie oberwalaś wczoraj?

Inoue - 2008-06-02 22:38:49

- Nie. - mruknęła, przymykając oczy. Nagle coś jej się przypomniało i pacnęła go otwartą dłonią w łeb. - Ty idioto. - starała się nie podnosić głosu, aby przypadkiem ktoś jej nie usłyszał. - Gdybyś tam zginął, to co bym zrobiła? Zgłupiałeś? Lepiej już jak jest jedna osoba ciężko ranna, a druga zdrowa, niż kiedy obie osoby są ranne. - znów go pacnęła. - Idiota. Na mózg ci padło. Pomyślałeś ty co by się stało, gdybym nie znalazła tej cholernej piwnicy? Już dawno byłabym kupką popiołu. Ty zresztą też, pacanie jeden. - starała się bardzo na niego nie wyzywać. W końcu uratował jej życie, więc starała się powstrzymać. Miała nadzieję, że ten idiota to doceni. Była na niego wściekła.

Kamishi - 2008-06-03 17:56:05

Spojrzał na nią, niedokońca wiedząc o co jej chodzi...
-Uderzyłaś się? - wydukał w końcu - Bo zgubiłem się w toku twojego rozumowania - dodał, w głębokim szoku będąc nadal.

Inoue - 2008-06-03 18:16:29

Parsknęła niczym rozwścieczona kotka, odwracając się do niego plecami. Miała powoli dosyć tego cholernego świata. Poczochrała się po włosach, starając uspokoić. Wyszło jej to wyjątkowo łatwo.
Podniosła się po chwili z ziemi i nic nie mówiąc, zaczęła przeglądać to, co przetrwało z ich bagaży.

Kamishi - 2008-06-03 18:22:47

-Nie rozumiem kobiet - powiedział w końcu i wbił smętne spojrzenie w wyjście z piwnicy.
Z bagarzy pozostało niewiele. Trochę twoich rzeczy, te beznadziejne książki Rudego, swoją drogą teraz mialaś jedyną, żeby je pooglądać, parę buteleczek z tym napijem no i, cudownym trafem, broń. Jakieś zatrute strzałki, twoje sztylety itp. No i pieniadze. Da się przeżyć.

Inoue - 2008-06-05 23:11:15

Zebrała to wszystko do kupy i przyjrzała się krytycznie. Wszystkie