O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
bóg życia
Chłopak otworzył oczy wyraźnie uspokojony. Uśmiechnął się znanym sobie sposobem i powiedział:
- Miałem wątpliwą przyjemność zostać złapanym za rzucanie butelkami w jego powóz - powiedział i podrapał się po plecach ocierając się o konar drzewa - Kurde, szkoda, że nie jestem jakimś wiedźminem... wiedźmini nie potrzebują różdżek, mógłbym ich od tak o! i by zniknęli - zaczął gdybać co by było gdyby jakby znał się na czarach.
Offline
Offline
bóg życia
- Un... jasne, masz rację, śpij... - powiedział i pogłaskał ją po głowie. Dziewczyna była znużona, zbyt znużona... sen nadszedł jak tylko zamknęła oczy. Nie spała jednak długo po jakiejś godzinie, najemnicy zaczęli ich budzić. Kalel najwidoczniej także zasnął. Kio podniósł go i siłą wsadził na konia. Chłopak rzucał w niego przekleństwami ze starego języka, których na całe szczęście Erith nie rozumiała. Vitt pomógł dziewczynie wstać i wejść na konia. Tym razem jedzie z elfem?
Offline
Offline
bóg życia
Jednak po dłuższej chwili Erith zauważyła że czwartego najemnika, Ralpha, po prostu nie ma. Gdzie jest? Czy gdy zasnęła coś przegapiła? Jego koń jednak został przywiązany do siodła Kio i prowadzony w dalszą drogę.
Offline
Chciała zapytać o niego. Bardzo chciała. Tylko z nim mogła tutaj rozmawiać. Tylko on tutaj o nią dbał. Rozglądała się za siebie i na boki w miare mozliwości. Zmartwiło ją to. Ale nie zapytała.
Offline
Offline
bóg życia
Kalel co chwila rozglądał się dookoła to zatrzymując wzrok na Erith, to na innych najemnikach, to na pustym koniu. Spojrzał w końcu na Kio i zdawało się że o coś zapytał, jednak najemnik milczał. Za nimi, gdzieś na wzniesieniu, które mijali jakieś dziesięć minut temu dało się słyszeć dziwne jęki. Żaden z najemników nawet nie spojrzał w tył... centaur jedynie ponaglił innych.
Offline
Czuła że dzieję się Tutaj coś nie dobrego coś co znów napełniało ją strachem
Offline