O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
bóg życia
Posiadłość, która należy do jednego z bogatszych włościan w Jalleouq...
Marolor objął tu posadę namiestnika państwa i zarządza miastem ze swojego gabinetu.
Zamek zburzono podczas wojny, więc mimo usilnych starań nie udało mu się zasiąść na tronie... polecił jednak odbudowę wielkiego grodu.
Na jego usługach jest większość dawnej armii królewskiej.
Na jego życie zorganizowano już wiele zamachów, żaden jednak się nie powiódł.
Niektórzy powiadają, że jest magiem, który podpisał pakt z Balzett'em.
Do pałacu ściąga wszystkich zamachowców oraz drobnych złodziejaszków. Podobno lubi młodych chłopców.
Często słyszy się o torturach i znęcaniu psychicznym jakie stosuje przed wydaniem kary śmierci.
Nikt go nigdy nie widział choć powiadają, że jest centaurem...
Offline
bóg życia
Najemnicy zostali wpuszczeni na posesję przez kilku Uśpionych, którzy otworzyli bramę. Po przejściu kilkunastu metrów po porośniętej trawą dróżce trafili pod wrota wielkiego dworu. Czarne ciężkie drzwi otworzyły się przed nimi. Najemnicy zeszli z koni i zsadzili z nich jeńców. Wprowadzili ich do środka. Dwór był bardzo bogato zdobiony, meble, żyrandole, gobeliny. To wszystko musiało kosztować majątek podczas gdy w mieście tynk odpadał z budynków... Wielki hol w którym się znaleźli okalały wielkie schody prowadzące na taras piętra. Kalel i Erith zostali wprowadzeni po schodach na górę. Stanęli przed olbrzymimi, złotymi drzwiami za którymi znajdowała się wielka sala. Czerwone zasłony były szczelnie zaciągnięte na okna, drewno było tu pięknie zdobione, każdy filar podtrzymujący sklepienie wykonany był ręcznie. Podłoga była tak czysta, że można było zobaczyć w niej swoje odbicie...
Offline
Serce biło jej w niesamowitym tepie, patrzyła na Kalela czy i on sie tak denerwowal i martwil?
Offline
bóg życia
Nagle po sali dało słyszeć się odgłos kroków, a raczej stukania kopyt.
Kalel zamarł, bał się tak jak Erith, a może nawet bardziej.
Zza wielkiej kotary rozwieszonej przy wielkim, miedzianym tronie wyszedł centaur. Był znacznie większy od tego najemnika, który cały czas z nimi podróżował. Miał tulów czarnego konia, czarne, długie włosy spięte miał srebrnymi spinkami w coś na kształt warkocza. Jego oczy były dziwnie zimne i nieprzyjemne. Czarna bródka dodawała mu wyniosłości. Twarz miał kamienną, straszną i tajemniczą.
Offline
Oczy jej przepiełnione strchem i bezradnoscia? co z nia teraz zrobia co zrobia z nimi? Zabija?
Offline
bóg życia
Marolor był więc tym potężnym centaurem?
Malorol spojrzał na przybyszy i dotknął dłonią oparcia tronu - Więc to oni? - jego głos był strasznie niski i ostry. Po wielkiej sali odbijał się echem niczym dźwięk skrzydeł tysiąca ptaków.
- Tak... - Yuvelli skłonił się przed nim.
Reszta najemników zrobiła to samo. Kalel stał jak zamurowany i co chwila jedynie przenosił wzrok z centaura, na Erith lub drzwi.
- Niech podejdą - zarządził Marolor, a Vitt popchnął Erith i Kalela tak że wystąpili krok do przodu.
Offline
Offline
bóg życia
Każdy krok zdawał się ciążyć. W końcu gdy doszli do linii czerwonych płytek centaur kazał im gestem się zatrzymać. najemnicy w tym samym czasie zniknęli za drzwiami. Więc zostali teraz sami z tym wielkim centaurem...
- Nic nie zrobiliśmy - wypalił w końcu Kalel jakby nie mógł już wytrzymać - wypuść nas!
Offline
Offline
bóg życia
- wierze wam - powiedział spokojnie centaur, ale z jego twarzy nie znikała ta chłodna wyniosłość.
Czy to znaczy, że ich wypuści? Czy to znaczy, że są wolni?
Offline