O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
Patrzyła na te wszytkie biedne dzieci. przypomniala jej sie historia córki Ralpha
Offline
bóg życia
- tu! - odezwał się jeden z tych co ją prowadzili wskazując kajdany w rogu oddalone najbardziej od schodów.
- to wiedźma - powiedział inny do tych, którzy tu byli strażnikami - niech posiedzi parę dni, a potem ją wypuśćcie - polecił im.
Tamci mężczyźni puścili to mimo uszu.
rozwiązali sznury na nadgarstkach Erith, ale nie dali jej długo nacieszyć się swobodą. Podnieśli jej dłonie do góry i przykuli ją do umieszczanych na ścianie kajdan. Erith była nieco za niska więc ledwo dosięgała palcami u nóg ziemi wisząc praktycznie na rękach. Nie tylko ona jednak. Poza nią tylko trzy osoby dosięgały nogami ziemi. Po chwili Erith odczuła już bóle w ramionach.
[postaraj się z postami ^^']
Offline
Offline
bóg życia
[postami ^^'']
- ta, jasne - zaśmiał się jeden z tych co ją przykuwali.
Inne dzieciaki spojrzały na nią, w sumie była takim samym dzieckiem jak i oni...
Najemnicy, który ją przyprowadzili wyszli ze śmiechem z lochów i zostawili ją z resztą dzieci, których pilnowali tamci mężczyźni.
Offline
Chciała uch wszytkich zapytac za co tutaj sa. moze warto nawiazac rozmowe?
Offline
bóg życia
Rozmowę? Nie zaszkodzi spróbować.
najbliżej niej, jakieś trzy pary kajdan dalej wisiał chłopak, który był chyba skrajnie wykończony, obok niego ledwo dosięgająca ziemi nastolatka próbowała jakoś zerwać kajdany co było jednak bezskuteczne. jakiś wysoki blondyn stał pewnie na ziemi, ale widać było, że jego nogi już nie wytrzymują. dzieci przywiązane były za kostki do uchwytów przy podłodze. Inni nastolatkowie pewnie i tak by jej nie słyszeli....
Offline
Offline
bóg życia
Chłopak najbliżej niej spojrzał na nią z miłym uśmiechem, który jednak był przepełniony bólem.
- ja przez pomyłkę... - powiedział cienkim głosem.
- ja za kradzież jabłka ze straganu... - odezwała się dziewczyna na chwilę przestając szarpać za łańcuchy.
Blondyn nie uniósł nawet głowy. Dziewczyna spojrzała na niego a potem na Erith.
- wyrwali mu język - powiedziała - ale zanim to zrobili powiedział, że zabrali go pod zarzutem zamachu - dodała po chwili.
Offline
"a ja... mnie i mojego kolege"
kolege? nie wiedziała jak go nazwać
"przyjaciela posadzili o zamach na tego centaura całego, co ja go pierwszy raz na oczy widze"
stiwerdziła
"tylko boje sie o Kalela nie wiem gdzie on teraz moze byc"
Offline
bóg życia
- Jeśli nie jest tu to pewnie zabrali go do komnat - zwiesił głowę chłopak.
- Taa... - przytaknęła dziewczyna, a blondyn bez języka skinął głową, że także się zgadza z nimi.
Offline