O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
bóg życia
Drzwi z niemałym skrzypnięciem otwarły się niemal na oścież. Anae spojrzał na Messere jakby pytał go czy może wyjść.
W holu było ciemno, jednak z pokoju po prawej docierał blask świec, który widzieli z zewnątrz.
Offline
Demon z rodu Sastre
Przeszedł pierwszy prowadząc go za sobą. Powietrze w holu było lekko zatęchłe. Gdy stanął na progu pokoju odczekał chwilę. Gdy mimo to nie zwrócono na niego uwagi odkaszlnął cicho.
Offline
bóg życia
Głos Messere odbił się od ścian tworząc lekki pogłos. Hol był dość duży i przestronny, jednak wydawał się zaniedbany. Po chwili do demonów zaczęła zbliżać się postać w kapturze, która niosła w ręce lampę naftową. Anae przechylił głowę na bok patrząc na postać, ale nie odezwał się tak jak i ona.
Postać była nieco niższa od Messere, długi, czarny płaszcz ciągnął się za nią po ziemi, a kaptur zasłaniał twarz.
Offline
Demon z rodu Sastre
- Witam - głos demona był cichy i spokojny, pasujący dobrze do otoczenia - Czy mogę zapytać z kim mam do czynienia?
Offline
bóg życia
Drobna, delikatna, dziewczęca dłoń wysunęła się spod płaszcza i i dotknęła opatrunku na ręce Anae. Chłopiec nieco śmielej podszedł do postaci.
Dziewczyna nic nie powiedziała. Potrząsnęła jedynie głową jakby zakazano jej mówić. Gestem kazała im iść za sobą.
Offline
Demon z rodu Sastre
Tym razem też już nic nie powiedział, jakby udzieliło mu się milczenie dziewczyny. Może jakaś kapłanka? Mogła złożyć śluby milczenia Wziął chłopca pod ramie, bo nawet w mroku widział jak szkliły mu się oczy, i poprowadził go za dziewczyną. Był niemal pewien że zna się na leczeniu, było coś takiego w tym jej delikatnym dotyku, poza tym od razu zwróciła uwagę na Anae.
Offline
bóg życia
Dziewczyna zaprowadziła ich do wielkiego pokoju, gdzie paliły się liczne świece sprawiając, że mrok nocy przestał być tu obecny. Zgasiła lampę naftową z którą chodziła i odstawiła ją na stole, który stał po środku pomieszczenia. Przy stole ustawione były równo, po obu stronach rządki czterech krzeseł. Pod ścianami stały rośliny, a przy ich liczne szafki wypełnione roślinami, buteleczkami z dziwnymi substancjami i narzędziami chirurgicznymi. Dziewczyna wzięła Anae za rękę i usadziła na jednym z krzeseł a Messere wskazała gestem zachętę do zajęcia miejsca przy stole. Chwilę potem podeszła do małej kuchenki, gdzie grzała się woda, prawodopdobnie na herbatę.
Anae oparł się o krzesło i lekko przymknął oczy patrząc na Messere - czemu nic nie mówi? - spytał demona jakby pewien tego, że Messere zna odpowiedź na to pytanie.
Offline
Demon z rodu Sastre
- Słowa nic nie znaczą, a niektóre istnieją chyba tylko po to, aby je cofać - odpowiedział, siadając na krześle i uważnie obserwując poczynania dziewczyny.
- Ugryzł go sokół - powiedział - To był sokół nekromantów. Nie zwyczajny. Był mądrzejszy i... Chyba wdało się zakażenie. Zrobisz coś z tym?
Niespecjalnie znam się na leczeniu.
Offline
bóg życia
Dziewczyna skinęła głową i rękami uczyniła jakiś gest.
- Powiedziała, że jest uzdrowicielką - powiedział Anae nieco sennie.
Dziewczyna podała Messere kubek z herbatą, a następnie uklękła przy Anae. Odwinęła opatrunek i obejrzała dokładnie ranę. Rana wyglądała nieciekawie, a resztki żółtej śliny nadal znajdowały się na skórze chłopca.
Offline
Demon z rodu Sastre
Messere odchylił się w krześle, i w dalszym ciągu uważnie obserwował poczynania "uzdrowicielki". Na herbatę nawet nie zwrócił uwagi, zbyt zaprzątała teraz jego myśli sprawa Anae.
Offline