O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
bóg życia
Dziewczyna wstała ze swojego miejsca i podeszła do niego. Położyła przed nim kartkę na której napisała uprzednio "A ty nie będziesz spał?". Zdawać by sie mogło, że dziewczyna patrzy na świat dziwnie smutnym wzrokiem...
Offline
Demon z rodu Sastre
Spojrzał na kartkę a następnie na dziewczynę.
- Później - powiedział - przetarł twarz dłonią - dlaczego nie mówisz?
Offline
bóg życia
Dziewczyna otworzyła usta. Nie miała języka, najwyraźniej ktoś go jej wyciął.
Widocznie mogłaby jakoś nieskładnie coś mruczeć, ale wybrała milczenie.
Offline
Demon z rodu Sastre
Skinął głową.
- Rozumiem.
Świat jest okrutny. I idzie wojna. Niedługo wypłoszy ją z tego lasu... A może i nie. Wydaje się być silna, pewnie sobie poradzi.
- Dziękuje za pomoc.
Offline
bóg życia
Skinęła głową z lekkim uśmiechem na twarzy. Potem znów podsunęła mu tę herbatę, którą zrobiła jakby koniecznie chcąc by się napił. Chyba była nadopiekuńcza w stosunku do gości, ale w sumie pewnie tu, w tym lesie, od dawna ich nie miała.
Offline
Demon z rodu Sastre
Wziął "tę" herbatę, zastanawiając się, czy jako uzdrowicielka nie jest nadgorliwa, i czasem nie dosypała mu tam np. środku nasennego, doszedłszy do wniosku że powinien się przespać. Ale myślał tak tylko przez chwilę, po czym upił łyk, bo w sumie było mu wszystko jedno.
Offline
bóg życia
Herbata była bez wątpienia z róż. Dziewczyna niczego tam nie dosypała, ale herbata i tak jakoś miło rozgrzała Messere.
- A ty nie idziesz spać? - do uszu Messere dobiegł głos Anae.
Nikt nawet nie spostrzegł chłopca, który zszedł z góry i pół przytomnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Miał zaspane oczy. Najprawdopodobniej obudził go sen i nie znalawszy przy sobie nikogo postanowił poszukać towarzystwa. Dziewczyna spojrzała na niego i zaczęła coś do niego migać.
- Sam dojdę na górę - powiedział chłopiec wyniosłym tonem jakby próbował zaprzeczyć faktowi, że po schodach schodził praktycznie zjeżdżając po poręczy, bo na nogach ledwo stał. Dziewczyna podeszła do niego i wzięła go za rękę, ale mały wyrwał się jej i podszedł do Messere jakby chciał udowodnić, że sam może iść.
Maść na jego ręce niemal wsiąkła, a rana bardzo powoli się zabliźniała, w każdym razie krew już nie leciała, zupełnie tak jakby otwarta rana była odcięta od przepływu krwi.
Offline
Demon z rodu Sastre
- Nie powinieneś wstawać - powiedział ze zmarszczonymi brwiami. - Wziął go za rękę i obejrzał ranę. - Straciłeś dużo energii, musisz trochę odpocząć. - zmierzwił mu włosy. - Zaprowadzę cię na górę.
Offline
bóg życia
Dziewczyna założyła ręce na piersi i oparła się o ścianę przy drzwiach z lekkim uśmiechem jakim niekiedy matka obdarza swoje dzieci.
Anae przynajmniej nie protestował jak Messere coś powiedział, widocznie uznał, że i tak zostanie zaniesiony na górę i tak, więc po co się niepotrzebnie denerwować?
Offline
Demon z rodu Sastre
Wziął go na ręce, dochodząc do wniosku że tak będzie i szybciej i wygodniej. Udał sie z nim na górę, znając już drogę. Po chwili chłopak leżał już, na nowo przykryty kocem.
- Śpij - nakazał mu.
Offline