O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
bóg życia
Od wielu dni zbierały się na niebie ciemne chmury. Powietrze było cięższe niż zwykle. Przez zarośnięty szlak przedzierała się czarnowłosa anielica. Mimo, że chmury były coraz gęściejsze jedno z trzech słońc Artii wciąż oświetlało jej drogę.
Offline
księżniczka Antygieh
-Jaki pięęękny jest ten świaaat - nuciła sobie pod nosem, prowadząc kuca przez zarośla. Mimo wszystko miała dobry humor, chociaż zaraz będzie lać i robi się zimno, a ona zgubila płaszcz... - Jaki pieęękny jest ten świat - zawyła znowu.
Offline
księżniczka Antygieh
-Ej! Spokojnie - próbowala uspokoić konia - Nie boisz się mojego skowytu, a taki marny grzmot Cię przeraził. No nie żartuj - paplała, żeby go uspokoić, przy okazji oglądając się dookoła. Burza w lesie, usmarzy się na skwarek. Muszą szybko znaleść jakieś schronienie, cholera!
Offline
bóg życia
Rumak odepchnął ją od siebie i wyrwał się. Popędził przed siebie pozostawiając w ziemi wyraźne ślady. Może powinna za nim pójść? Grzmoty stawały się coraz częstsze.
Offline
księżniczka Antygieh
-Ty cholerny koniu - wydarła się, rozpoczynając pościg. Co za cholera, kurwa mać, on ma na grzbiecie cały jej dobytek, jak zgubi choć maleńką rzecz to normalnie zrobi z niego pieczeń! Na oślep biegla za koniem.
Offline
bóg życia
Po kilku minutach gonitwy stanęła przy rzece. Na drugiej jej stronie stał jej rumak. W głębi lasu była widoczna między drzewami mała polanka na na niej... co to było? Trudno było dostrzec. Rzeka nei była zbyt głęboka, sięgała zaledwie do pasa, a jej nurt był strasznie spokojny. Koń spojrzał na właścicielkę.
Offline
księżniczka Antygieh
-Idę do ciebie, lepiej się nie ruszaj, jeśli nie chcesz skończyć jako SALAMI! - wydarła się. Trudno, i tak zmoknie. Zaczęła wchodzić do rzeki, nie zwarzając na nic.
Offline
księżniczka Antygieh
Jakoś specjalnie nie zwróciła na to uwagi, opętana chęcią mordu!
Offline