-Jaki pięęękny jest ten świaaat - nuciła sobie pod nosem, prowadząc kuca przez zarośla. Mimo wszystko miała dobry humor, chociaż zaraz będzie lać i robi się zimno, a ona zgubila płaszcz... - Jaki pieęękny jest ten świat - zawyła znowu.

-Ej! Spokojnie - próbowala uspokoić konia - Nie boisz się mojego skowytu, a taki marny grzmot Cię przeraził. No nie żartuj - paplała, żeby go uspokoić, przy okazji oglądając się dookoła. Burza w lesie, usmarzy się na skwarek. Muszą szybko znaleść jakieś schronienie, cholera!

-Ty cholerny koniu - wydarła się, rozpoczynając pościg. Co za cholera, kurwa mać, on ma na grzbiecie cały jej dobytek, jak zgubi choć maleńką rzecz to normalnie zrobi z niego pieczeń! Na oślep biegla za koniem.

-Idę do ciebie, lepiej się nie ruszaj, jeśli nie chcesz skończyć jako SALAMI! - wydarła się. Trudno, i tak zmoknie. Zaczęła wchodzić do rzeki, nie zwarzając na nic.

Jakoś specjalnie nie zwróciła na to uwagi, opętana chęcią mordu!