O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
- Nienawidzę Cię! - usłyszałaś słodki głosik, w którym brzmiał jakiś wyrzut- Wychodzisz w środku nocy w taki deszcz i co robisz? - Kai wyłonił się z mroku, w ręku trzymajac swoją katanę - Znowu będę chory! - krzyknął z wyrzutem - A króliki możesz znaleść przy jaskini, wystarczyło spytać! - fuknął, stając na przeciw ciebie.
Offline
- He he. Już się przyzwyczaiłam. Większość ludzi tak mówi. Wiesz jestem żorką a te istoty mało kto lubi - powiedziała szyderczo. Nie za bardzo zależało jej na opinii innych. W niej było tyle goryczy, że mimo woli sprawiała, że mało kto ją tolerował. Jej samej było to na rękę...a może to tylko akt obrony, wołanie o pomoc małej zagubionej dziewczynki. Nikomu nie była dana jasna odpowiedź.
Podeszła do sokoła i odcięła kawał mięsa. Schowała do torby. Po co ma się marnować.
Ostatnio edytowany przez Allida (2008-05-24 22:33:42)
Offline
- Idę spać - powiedział, ruszając przed siebie.
Poczułaś, że musisz iść za nim, bo nie znajdziesz drogi do jaskini. Maluch przez cały czas coś mamrotał po nosem, wyraźnie wściekly.
Gdy doszliście do jaskini wskazał palcem na polankę obok - Tu znajdziesz króliki! - krzyknął i wszedł do jaskini.
Rzeczywiście, mimo deszczu na polance widziałaś kilka królików.
Offline
- Dzięki, ale nie są mi już potrzebne. A i nie wściekaj się już. Złość urodzie szkodzi.
Siadła koło ogniska i wyciągnęła mięso, które zabrała z lasu. Hmmm...było pięknie krwiste. Zaczęła jeść je na surowo, mało kto umiał przyprawić tak żeby jej smakowało, a samej jej się nie chciało. Po za tym miała ochotę na surowe. Potrzebowała świeżej krwi. Starała się usiąść w cieniu, bo wiedziała że widok pałaszującej kobiety surowe mięso nie należy do milszych. Pamiętała, że elf nie lubił tego rarytasu wiec jeszcze bardziej schowała się w głębi jaskini. Nie chciała już denerwować młodzieńca.
Offline
-Mięso, fuj - powiedział, znowu się kładąc pod ścianą - Jak jutro będę chory, to będę marudził - ostrzegl i zamknął oczy. Po kilku chwilach już pochrapywał słodko.
Po posiłku ty też poczułaś się senna, chociaż teraz cudownie syta. Może wypadało się przespać, chociaż przez te ostatnie godziny, które pozostały do rozpoczęcia poranka.
Offline
Położyła się spać i natychmiast zasnęła. Znowu widziała w snach to co męczy ją od wielu dni. Już nie mogła się doczekać poranka i jeszcze bardziej wizyty u jasnowidza.
Offline
Ranek szybko nastał.
Tobie dalej śniła się ta kobieta, trzymając na ręku dziecko. Wydawała się bardzo szczęśliwa...
Obudziła cię kszątanina małego, który najwyraźniej coś sobie przygotowywał. Tą miksturkę na przeziębienie.
Offline
Wstała. Zaczęła się rozglądać. Wyciągnęła nowe ubranie bo to już sie nie nadawało do nicznego. Było całe w brunatnych plamach od krwi.
- jest tu jakiś potok?
Offline
-Nie, umyjesz się na miejscu - powiedział, pijąc te swoje świństwo - Wyspałaś się? - spytał, siadając obok Ciebie.
Ognisko, o dziwo, nadal płonęło. W jaskini było ciepło i przytulnie.
O dziwo już nie padało. Zapowiadał się piękny dzień...
Offline
Instynktownie się od niego odsunęła. Nie lubiła się spoufalać.
- Tak wyspałam - skłamała.
Odcięła poszarpany rękaw. Ze skał jaskini zebrała rosę, żeby zwilżyć materiał i zmyć zaschłą krew.
Offline