O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
bóg życia
Skinął głową i wypuścił z ręki zwłoki pozostawiając je w tyle.
- Anae - powiedział uradowany i wytarł twarz jakby chciał lepiej wyglądać w jego towarzystwie.
Tutaj, w lepszym oświetleniu okazało się, że diablik ma jednak nie czarne, a srebrne włosy, zaś jego oczy mimo, ze przepełnione pustką są czerwone.
Offline
Demon z rodu Sastre
Anae. Bardziej bym się spodziewał jakiegoś "Uk" czy czegoś w tym rodzaju.
- No więc Anae, czemu za mną idziesz...?
Offline
bóg życia
- Lubię - powiedział bystrze jak na siebie. Może on nie jest taki głupi? Jego do tej pory wyblakłe oczy były czerwone. może jest mieszańcem? Jednak kogo to obchodzi? Diablik szedł za Messere z głupim uśmiechem na twarzy, który wydawał się niemal przylepiony bo za nic nie chciał zejść.
Offline
Demon z rodu Sastre
Pokręcił głową z rezygnacją. W sumie mu nie przeszkadzał to niech sobie idzie. Przynajmniej jest ciekawie.
- Z czego się tak cieszysz?
Offline
bóg życia
- Ja... demon! - klasnął w dłonie. Co chciał przez to powiedzieć trudno stwierdzić. Diabliki miały dziwną naturę. Z jednej strony były maszynami do zabijania, a z drugiej przypominały małe dzieci, zwłaszcza gdy były młode.
Słońca zakryły chmury co sprawiło, że cały obszar znalazł się nagle jakby pod wielkim parasolem, który przysłaniał większość światła.
Offline
Demon z rodu Sastre
Ucieszył się z tej nagłej zmiany pogody. Naprawdę nie lubił słońca. Więc diablik cieszy się bo jest ze mną, bo mnie lubi - wydedukował, nie wiadomo czy trafnie, ale tak to właśnie zrozumiał.
Offline
bóg życia
Diablik nagle zamiast iść prosto dotknął dłońmi ziemi i szedł na czworaka za demonem.
Kurz na jakiś czas opadł, a wiatr stał się bardziej przyjemny. Trakt rozciągał się teraz przy wysokim wzniesieniu. Na górze przemykały jakieś cienie.
Offline
Demon z rodu Sastre
Spojrzał na diablika dziwiąc się trochę jego zachowaniu. Kątem oka złowił jakieś poruszające się cienie na wzgórzu. Spojrzał w tamtym kierunku.
Offline
bóg życia
Dostrzec można było strzelające w powietrzu baty, a do uszu dochodził stłumiony skrzek.
Diablik zatrzymał się na chwilę i przekręcił głowę na bok aż coś strzyknęło w jego szyi.
Offline
Demon z rodu Sastre
Także przystanął, zastanawiając się, co też wyprawia się na wzgórzu.
Offline