O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
bóg życia
- Demonem - powiedział jakby to było oczywiste - a tata diablikiem... ale mówi że jestem tej samej rasy co on tylko w 25%... - powiedział tonem małego dziecka.
Słońca powoli przesuwały się po nieboskłonie, a Anae obserwował je uważnie.
Offline
Demon z rodu Sastre
Skrzywił się lekko. A więc to tak. Nic dziwnego że nie jest taki głupi, to cholerny kwarteron a nie żaden diablik.
- Od dziś nie jesz ludzi ani padliny - bardziej stwierdził niż coś innego. Skoro jest w trzech częściach demonem, to należy zacząć go traktować jak demona, a nie jak trochę bardziej inteligentnego psa.
Offline
Demon z rodu Sastre
- Bo to nie przystoi - powiedział, jakby to było oczywiste. W końcu wychował się w, jakby nie patrzeć, szlacheckim domu i aż za bardzo wpojono mu tam dbanie o godność własnej rasy. A spożywanie nadgniłych trupów z pewnością tej godności nie przysparzało.
Offline
bóg życia
Anae zobił naburmuszoną minę i skrzyżował ręce na piersi. Najwyraźniej wszystkie jego plany co do upolowania czegoś, tudzież znalezienia legły w gruzach. W brzuchu mu zaburczało.
Offline
Demon z rodu Sastre
Spojrzał na niego z ukosa, zadowolony że obyło się bez wrzasków i sprzeciwów. A jak trochę pogłoduje nic mu się nie stanie. Przydałoby sie też zmienić te szmaty na coś przyzwoitszego - pomyślał, spoglądając na jego ubiór. ale wszystko stopniowo.
- Jeszcze dzisiaj możesz zjeść jakieś zwierze - powiedział spokojnie.
Offline
Demon z rodu Sastre
Uśmiechnął sie lekko.
- Ale to ostatni raz - uprzedził go - od dzisiaj już nie jesteś diablikiem, rozumiesz?
Offline
bóg życia
- to czym jestem? - spytał głupio. Od urodzenia wpajali mu, że jest diablikiem bez względu na to, że ma jasne włosy i czerwone oczy a teraz Messere mu mówi, że nie jest diablikiem. I to w dodatku od dzisiaj...
Miał głupią minę. W końcu westchnął i zaczął rozglądać się za czymś co można upolować, a co nie lata mu nad głową.
Offline
Demon z rodu Sastre
- demonem - odparł trochę rozbawiony jego miną. Może nie będzie to proste, ale wyprowadzi go na ludzi. Jakoś.
Offline