O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
Demon z rodu Sastre
Skwitował to kiwnięciem głowy.
- No właśnie. - puścił jego rękę i obrócił się, mając zamiar kontynuować marsz.
Offline
bóg życia
Anae westchnął i ruszył za nim.
Trakt wydawał się nie mieć końca. Można było nim chyba dotrzeć na koniec świata.
Po dobrej godzinie marszu Anae zaczął znów iść na czworaka by dotrzymać kroku demonowi.
Offline
Demon z rodu Sastre
Zwolnił nieco, zgadując że chłopak musi być już nieźle zmęczony. Co prawda pewnie nie miał łatwego życia, ale demon podejrzewał że nigdy nie maszerował całymi dniami, a więc nie przywykł do tego.
Offline
Demon z rodu Sastre
Spojrzał na niego jakby go widział pierwszy raz w życiu.
- Przed siebie - odparł spoglądając na linię horyzontu.
Offline
Demon z rodu Sastre
Wzruszył ramionami.
- Czegokolwiek - powiedział, a minę miał nieprzeniknioną. Wyglądało to tak, jakby nagle otoczył się wysokim murem. - Wojna nadchodzi i niedługo na traktach zrobi się ciekawie.
Offline
bóg życia
Anae wbił wzrok w ziemię i westchnął w duchu. Zdawać się mogło, że ten swoisty 'mur' Messere wcale mu do gustu nie przypadł.
Powoli nadchodził zmierzch, bardzo powoli nawet mogłoby się zdawać... wojna się zbliżała, ale nikt do końca nie wiedział kiedy wybuchnie i jakie będą jej konsekwencje. Nikt nie wiedział... To tak jakby tykanie wielkiego zegara który odliczał dni do wybuchu pierwszych walk. Wszyscy szykują się na wojnę tak jak tamci nekromanci.
Offline
Demon z rodu Sastre
Nie zwrócił specjalnej uwagi na reakcje Anae. Był takim typem, który rzadko kiedy ujawnia swoje myśli czy osobiste zamiary. Jedna sprawa go nurtowała, a mianowicie sprawa "dziedziców krwi" jak zdążył w myślach ochrzcić potomków wielkich władców. W sumie obojętne mu było zwycięstwo którejkolwiek ze stron, ale podświadomie czuł że owi potomkowie odegrają dość znaczącą rolę w całym konflikcie, a on nie chciał niczego przegapić i w razie możliwości przyczynić się nieco do wydarzeń, które miały się rozegrać.
Offline