O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
- Tak, upijmy się obydwoje. Będzie cudownie - powiedział, dolewając jej i sobie, a potem ziewnął. Momentalnie na stole pojawily się smakowicie wyglądające skrzydełka - Smacznego - powiedział, biorąc jedno - Pycha - mruknął, wbijając w nie zęby.
Doszłas do wniosku, że nie jest typowym żora. Nie jadał surowego mięsa, tak, był czarujący, ale do tej pory nie wykożystal tego w celach konsumpcyjnych.
-Jedz, bo wystygnie - powiedział, zabierajac się za drugie.
Offline
Darken
Nie trzeba jej było długo namawiać. Pożywiała się przez pewien czas w ciszy, zadowolona, że jednak mają tu coś jadalnego, a nawet smacznego.
Przy okazji obserwowała ukradkiem żora. Miał mnóstwo wad. Praktycznie to same wady. Ale jednak było w nim coś, co ją pociągało. Może te tkwiące w nim przeciwności? Z jednej strony jest przystojny, mądry, silny, umie sobie radzić, a z drugiej strony paskudny z charakteru, złośliwy, wkurzający, daje sobie wejść na głowę byle Trilianie. Gdyby tylko się postarał i powstrzymał się od złośliwych uwag, to może nawet mogłaby się z nim przespać, a po pewnym czasie nawet polubić. No ale... Zawsze pozostaje to ale.
Offline
-Też Cię nie lubię - powiedział po skończonym posiłku. Już nie bawił się w kieliszki, po prostu pił z butelki - Ale bardziej nie lubię tego cholernego pana Wielka-Tajemnica - wymamrotał, odstawiając pustą butelkę. O dziwo zaraz przyniesiono drugą.
Oczywiście, jak to bywa w karczmach, paru diablików zaczęło się tłuc. Nie ważne o co poszło, ważne, że bójka była poważna. Dzbany latały nad głowami a nawet..
Nawet niezauważylaś, że w twoją stronę zacząl lecieć brudny, ale chyba ostry nóż. Bylaś właśnie bardzo zaabsorbowana spożywaniem skrzydełka gdy niespodziewanie rzucil się na ciebie wredny rudowłosy. Zwalił cię z krzesła i wylądowaliście na ziemi w tym samym momencie, w którym nóz, który chciał trafić twą główę, wbił się w stół. Tuż obok dzbana z winem.
Lysquee jednak tego nie zarejestrował i dalej osłaniał cię własnym cialem przed innymi nożami.
Offline
Darken
Zepchnęła z siebie żora i wciągnęła go za łachy pod stół. Otrzepała się z brudu pokrywającego podłogę i spojrzała na Lysquee złym wzrokiem. - Nie upiłam się jeszcze na tyle, aby robić to przy świadkach. - powiedziała, całkowicie ignorując fakt, że przed chwilą uratował jej życie. - Poza tym, jeśli kiedykolwiek mam się z tobą przespać, to najpierw musisz znaleźć przyzwoite łóżko.
Offline
-I najpierw muszę schlać się w trupa - syknał, wychodząc spod stołu. Swerowal swoje kroki w stronę kontuaru i tyle go widziałaś.
Siedzenie za stolem chyba nie było już potrzebne, bo bójka przeniosla się na zewnątrz. Jakiś wewnętrzny głos mówil ci, że nie skończy się ona miło dla niektorych diablików...
Gdy wyszłaś spod stołu zauważylaś, że parę stołów jest zdemolowanych, nóż dalej niebezpiecznie drży obok dzbanka a rudowłosy gdzieś zniknął.
Offline
Darken
Prychnęła, usadawiając się z powrotem na krześle. Wyciągnęła nóż z blatu i przyglądała mu się przez chwilę. Ostatecznie rzuciła gdzieś za siebie. Złapała za cudem ocalałą butelkę z wódką i pociągnęła z gwinta.
Myślała, nadal pijąc. Z rana będzie musiała wyjechać i jakoś dotrzeć do najbliższego, większego miasta. Spojrzała na sufit i baraszkujące po nim pająki. Uśmiechnęła się, przymykając oczy. Nie odłożyła butelki, której większa część zawartości znikła w niewiadomych okolicznościach.
Zaczęły nachodzić ją dziwne myśli. Miała straszną ochotę komuś przywalić, a tu, jak na złość, nikt nie podchodził pod rękę. Westchnęła.
Offline
Nagle stanęła nad tobą Trilian i zacmokała z dezaprobata
-Pijesz. Och, to takie niekobiece - westchnęła tonem niewiniątka. Wszyscy, którzy ją znają w tym momencie powinni zacząć dusić się ze śmiechu, bo ta mała prawie co noc upija się do nieprzytomności...
-Pokoje są już uszykowane, ty masz ten z numerem 5 - powiedziała, podajac jej kluczyk. W ręku trzymała jeszcze jeden i zaczęła rozglądać sie dookola.
Offline
Darken
I kto to mówi, pomyślała. Wstała, chwiejąc się lekko. Jednak alkohol dał się jej we znaki, choć nie tak, jakby sobie tego życzyła. Umysł miała w miarę sprawny...
Oparła ręce o stół, nadal się lekko kolebiąc na boki i czekając, aż świat przestanie wirować wokół niej. Szybko doszła do siebie, wzięła kluczyk i ostrożnie ruszył w stronę schodów, uważając przy tym, aby po drodze nie wpaść na jakiś mebel. Nie było to łatwe, ze względu na to, że duża część wyposażenia karczmy była porozrzucana po całej sali razem z butelkami po trunkach i innymi śmieciami. Zanim dotarła do celu dwa razy mało co by się nie wywaliła natrafiając butem na butelki i raz cudem chyba obroniła się przed wybiciem sobie zębów o blat stołu, który bezczelnie stanął jej na drodze, kiedy przestępowała leżącego na ziemi pijaka.
Offline
Gdy po długiej i męczącej walce z tak potężnym przeciwnikiem jakim są schody wreszcie doczlapalaś się do pokoju.
O dziwo był dość schludny. Prosto urządzony, łóżko, jakaś szafka i okno z widokiem na....ech, lepiej przejdźmy do dalszej części opisu, oraz mala łazieneczka. Wszystko, o dziwo, czyste, nie było mowy o śnie z karaluchami pod poduszką.
Za tobą, niewiadomo skąd, pojawił się żora i bez słowa podał ci mapę. Potem zacząl iść w swoją stronę - najwyraźniej się na ciebie....obraził.
Offline
Darken
Spojrzała na mapę, uporczywie myśląc, po co jej ona... W końcu dała sobie spokój i rzuciła ją na szafkę. Trąciła lekko łóżko. Ostrożności nigdy za wiele. Kiedy nic z niego nie wylazło, zdjęła buty i spodnie, po czym położyła się tylko w koszuli. Rozpięła ją trochę i wlepiła spojrzenie w powałę.
W końcu przykryła się kołdrą i spróbowała zasnąć. Raczej jej nie szło.
Z wściekłością kopnęła pierzynę i przeniosła się na krzesło, wpatrując w jakże interesujący widok za oknem. Była w paskudnym nastroju. Tak to z nią zawsze jest, kiedy się podpije. Trzeba było się uchlać do oporu. Wtedy nie byłoby takich problemów.
Offline