O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
Patrzył na ciebie, przebierając radośnie nogami
-I co? I co? - spytał, nie wytrzymując.
Offline
- A jakby ko kujnąć strzałą w tyłek? Ranę zaleczysz a efekt murowany.
Offline
-Jaką strzałką? - spytał zdziwiony, a potem ją zauważył.
Reszta potoczyła się szybko. Ze łzami w oczach obudził brata i zaczął na niego krzyczeć, co ten sobie myślał, czemu go śledził, że jest wrednym starym idiotą, który mu nie ufa. Nie chciał słuchać wyjaśnień, tylko go odepchnął. Yue próbował go przekrzyczeć, że to wola ojca, że on to dla niego robił, że chciał...Ale młodszy nie słuchał. Krzyknął, pogrzebał w kieszeniach...Potem rozrzucil jakiś proszek...
Przez chwilę było zupełnie ciemno. Gdy zaczęło się przejaśniać odkryliscie, że Kaiego nie ma. Nie ma też jego konia. Odjechał. Uciekł...
-Kai! - krzyknął Yue, po czym kopnął drzewo. Załamany opadł na kolana i ukrył twarz w dłoniach...- Kai....
Offline
- Coś ty najlepszego zrobił - powiedziała z wyrzutem. Wskoczyła na konia i zaczęła galopować na poszukiwanie Kai'a. Wszędzie go szukała ale nie mogła znaleźć. Przecież nie mógł się tak rozpłynąć a może mógł?
Offline
Nawet nie zostawił śladów.
Oddalenie się od starszego było złym pomysłem - jeszcze tego brakuje, żebyście się rozdzielili. Najlepiej było złączyć siły, tymbardziej, że Kai zauważył strzałkę dopiero, gdy o niej wspomniałaś. Nie o tej samej, ale sam fakt (złośliwe MG wpaja w ciebie poczucie winy)...
Offline
(Nie była osobą, która łatwo ulegała MG - ]) Wróciła do miejsca obozowiska. Zaczęła rozglądać się za Yue. Siedział tam, gdzie go ostatnio widziała. - Rusz się musimy go znaleźć! - warknęła.
Offline
(co nie zmienia faktu, że jestem złośliwym mg)
-Nie znajdziesz go - powiedział,. Tępo wpatrywał się w strzałkę - Użył trochę magii - dodał, przełamując ją na pół - Cholera!
Offline
- Po co wyciągałeś te strzałki na wierzch, myślałeś że sie nie skapnie? trzeba było mu powiedzieć. Jedziemy dalej, chodź. Nie pozostawiła mu możliwości dyskusji. Włożyła na konia ekwipunek i sama na niego się wdrapała.
- Muszę napoić konia i się umyć, bo jak nie to jeszcze mnie złą będziesz miał na głowie, a tego nikomu nie życzę - syknęła.
Offline
Wsiadł na konia jak w letargu i ruszył, nawet na nią nie czekając.
Wyglądał, jakby ktoś mu przyłożył, był ponury, załamany, taki bez życia. Jego oczy skończyły blask...Czemu nikt go nmie spytał jak to było, czemu nikt nie chce go wysłuchać?
Szybko dojechaliście do dużego jeziora. Na brzegu był złocisty piasek, który obmywały fale. Piękne...krystalicznie czysta woda, ryby pływające w wodzie.
Offline
Zeskoczyła z konia. Widząc załamanego Yue podeszła do niego. Nie była dobra w pocieszaniu ludzi. Nie wiedziała za bardzo czy go przytulić czy nie. Na wszelki wypadek załapała jego dłoń - On wróci. Musi tylko przemyśleć wszystko. On jeszcze nie rozumie że chciałeś pomóc i dzięki...
Gdy dotknęła jego dłoni, przeszedł ją dreszcz. Nieśmiało trzymała ją w swoich dłoniach...
Ostatnio edytowany przez Allida (2008-06-01 22:36:57)
Offline