O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
bóg życia
[ oj, nie pomagasz... =.= ]
Nagle usłyszała w swojej głowie głos, który wydał jej się dziwnie znajmy, a zarazem bardzo obcy.
Jakby słyszała go kiedyś w rzeczywistości albo we śnie, ale nie wiedziała do kogo należy z wyjątkiem tego, że na pewno do kobiety.
- "Śmiej się dziecko, w noc i w niepogodę. Nie zapomnij słów matuli:Luli, luli, luli, luli. Śmiej się dziecko, płacz w ukryciu, nie podłożysz trudom w życiu. Bez nadziei na lepsze jutro, nastanie mroczna pora dnia. Luli, luli, luli la. "
Piosenka. Ta piosenka którą śpiewają najemnicy... zarazem jest w jej głowie, jakby śpiewał ją jakiś duch. Duch, którego ona nie zna, a może nie potrafi sobie po prostu przypomnieć. Zwrotka, która ugrzęzła głęboko w jej pamięci, jakby była częścią jej życia, ważną jego częścią.
Drzewa nad głowami wędrowców delikatnie tańczyły na wietrze, a ich złote i zielone liście falowały jak toń wody.
Offline
(Bo nie wiem co knujesz hehe)
To było jak wspomnienia za mgłą , które widniało w niej,anie mogła sobie za nic przypomnieć
Offline
Offline
bóg życia
Nagle przed oczami wędrowców ukazała się usypana z kamiennej lawiny ściana, która odcięła trakt.
Ciężkie kamienie nijak dały się usunąć, a jeśliby dały pewnie reszta runęłaby i zgniotła najemników, elfa i dziewczynę.
- Koniec podróży lasem - uśmiechnął się ironicznie Kio.
- Musimy zjechać na trakt - oznajmił centaur.
- Ale, panie! - odezwał się Ralph i popędził konia zrównując się z centaurem - To zabierze nam dodatkowy dzień drogi.
Centaur westchnął i skinął głową.
- Nie ma innej drogi - powiedział po chwili milczenia.
- Yuvelli, za nami idą najprawdopodobniej czajce, czy to rozsądne? - spytał elf centaura z mieszaniną emocji w głosie.
Erith poczuła jak uchodzi z niej spokój pozostawiając tylko obawy...
Najemnicy skierowali konie w zarośla i wyjechali z lasu na trakt.
/ ... -> Trakty -> Trakt 7 /
Offline