O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
No cóż, czy byś poznała to tego nawet sam bóg nie wie.
Obudził cię rano śpiew ptaków i...krzyki Kaia, który miał najwyraźniej jakieś obiekcje w stosunku do starszego brata.
Yue jednak nic sobie z tego nie robił, leżał sobie tylko pod drzewem i nucił jakąś piosenkę, jakby wtórując ptaką. Uroczy widok.
Offline
Otworzyła zaspane oczy, po czym przetarła ją ręką. Rozejrzała się wokoło. Zobaczyła kłócących się braci. - Dajcie spać porządnemu obywatelowi- powiedziała ziewając szeroko. Była w środku dziwnie szczęśliwa. Czuła że w środku wypełnia ją nieznane dotąd ciepło. A może to miłość? Sama nie wiedziała.
Offline
Yue uśmiechnął się do ciebie ciepło, a w jego oczach pojawiły się wesołe błyski. Widać, że on też odczuwał dziwne ciepło w okolicach serca…
Kai wręcz przeciwnie, zrobił jeszcze bardziej naburmuszoną minę
-Po tobie się tego nie podziewałem! – stwierdził – On to głupek, ale ty? Obydwoje gdzieś poleźliście a mnie zostawiliście samego! Jakby mnie ktoś zaatakował…
-To byś się obronił – wtrącił wesoło Yue
-…i tak jestem wystarczająco ranny!
- Nie byliśmy daleko.
-Liśmy? To byliście razem? Co robiliście?!
-Głównie rozmawialiśmy – starszy elf niemal niezauważalnie do ciebie mrugnął, po czym rozłożył się na trawie, ignorując okrzyki młodszego brata o braku odpowiedzialności, niechcianych ciążach i pochopnych decyzjach.
Offline
- O co ty nas podejrzewasz - powiedziała z udawanym oburzeniem. Zrobiła oburzoną minę. - To ty chodziłeś do burdelu nie my!
Odwróciła wzrok w stronę Yue, który wydawał jej się być rozbawionym.
Ostatnio edytowany przez Allida (2008-09-02 15:07:40)
Offline
-Nawet nie wiesz jak tam dobrze gotują - oburzył się i rrobił "chomika". Potem spojrzał na brata...
-Nie ruszamy dalej? - zdziwił się.
-A śpieszy nam się...? - spytał wesoło starszy, nie spuszczając z ciebie wzroku.
-Taaaak?
-Nie - rozwiał jego wątpliwości - Poza tym musimy zjeść dobre śniadanie.
Offline
- Ale nie ja je dzisiaj robie. Panowie do dzieła - spojrzała na nich wymownie.
Uśmiechnęła się czarująco do Yue. Wstała z gracją kotki i podeszła do konia by dać mu porcję owsa.
Offline
-Mały, zrób śniadanie - rozkazał starszy, złośliwy brat, przewracając się na brzuszek, by lepiej Cię widzieć.
Wygłądał niezwykle uroczo, tak odgarniając grzywkę i śledząc cię wzrokiem.
Młodszy elf coś pomrukując zabrał się za robienie śniadania, cud.
Wszystko byłoby sielankowe i jak z bajki wyciete, gdyby nie to, że wiatr wiał coraz mocniej, przywołując czarne jak smoła chmury. Wokół było cicho, nawet ptaki nie podśpiewywały swych radosnych treli. Cisza przed burzą? Na to wygląda. Pytanie nasuwa się - przed jaką burzą. Bo zwykłe pioruny i odrobina deszczu nie zapowiadałyby się tak nieprzyjemnie.
Offline
Miała dziwne przeczucia, że te zwiastuny to nic dobrego. Wiadomo, że czasami się myliła ale jak to się mówi kobieca intuicja rzadko zawodzi. Spojrzała się na Yue i pokazała mu język. Owinęła się szczelnie w koc próbując wykorzystać chwilkę czasu na drzemkę.
Offline
Yue zacmokał, jakby zły, że wolisz kocyś od niego.
Kai chyba się coś domyślał, ale wolał nie wnikać, teraz był zbyt głodny i musiał sie zająć śniadaniem. Nikt inny go nie zrobi, wstyd mi za was, bo zrobiliście z niego taliba!
Nagle, gdzieś w oddali, słychać dało się huk, ni to wystrzał z armaty, ni to uderzenie pioruna. Z głośnym krakaniem z konarów pobliskich drzew odleciały kruki.
Jednak elfy zdawały się tego nie zauważać...
Offline
Podskoczyła aż z zaskoczenia. Zdążyła popaść w drzemkę więc szok był tym większy. Rozejrzała się nerwowo dookoła. Spojrzała na spokojne twarze elfów
- Co to było? Nie słyszeliście? - spytała z niedowierzaniem.
Było w tym wszystkim coś dziwnego. Rozbolała ją głowa. Nie wiadomo od czego...
Offline