O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
Dojechaliście do końca polany, miejsca, gdzie stykała się z dość dużym traktem. Rudowłosy zeskoczył z konia i zsapany położył się na trawie.
Las był dość daleko, ale co chwila słychjać było ryki wściekłych cieni. To dziwne, bo to tej pory tylko powtarzały one swoje mantry, nie wydawały innych odglosów.
-Udało nam się - powiedział, gdy wkońcu złapał oddech.
Offline
Darken
Raczej zleciała niż zsiadła z konia. Oj, musi nad sobą popracować. To na pewno wina braku zajęcia przez ostatnie miesiące. Kiedyś nieprzespane dwa dni i noce to była dla niej pestka. A teraz?
Położyła się na trawie. Wyła skrajnie wykończona. Przestała zauważać co się wokół niej dzieje. Szczególnie, że przestawał działać wypity płyn oraz spadła adrenalina związana z szaleńczą ucieczką.
Momentalnie zasnęła.
Offline
Pól przytomna poczułaś, że ktoś przykrywa cię kocem...
Spałaś przed dobre pół dnia, bo gdy obudziłaś się ponownie zachodziło ostatnie Słońce, a Księżyc już górował na niebie.
Niedaleko ciebie płonęło ognisko, w niewielkim garnku coś bulgotało, pachnąc przy tym smakowicie.
Nigdzie nie widziałaś rudowłosego, ale mogłaś się domyślać, że ten prowizoryczny obóz to jego sprawka
Offline
Darken
Rozejrzała się nieprzytomnie. Nie zauważając żadnego zagrożenia, wróciła do pozycji leżącej. Zamknęła oczy. Strasznie nie chciało jej się myśleć.
Offline
Usłyszalaś hałas za sobą.
To rudy kręcił się dookoła, przygotowując posilek i bezpieczne schronienie na noc. Gdybyś otworzyła oczy i spojrzała za siebe, to zobaczyłabyś dość duży szałas. Ciekawe jakim cudem zdołał go tak szybko zbudować.
Offline
Darken
Podniosła się na łokciach i rozejrzała. Mocno zdziwił ją szałas, który ,,wyrósł'' niedaleko nie wiadomo kiedy.
Usiadła i przetarła oczy.Rozejrzała się za swoim koniem. Był niezbędny, jeśli miała kontynuować podróż.
Czuła się o niebo lepiej. Spojrzała na swoje ramię, które od chwili obudzenia się promieniowało tępym bólem. Rękaw był sztywny i widniała na nim ładna, ruda plama. Ostrożnie odkleiła materiał od ciała. Syknęła cicho, a biała tkanina nabrała żywszych barw od świeżej krwi.
Kopnęła koc którym była przykryta i podeszła do leżących w pobliżu juków. Wyciągnęła bandaż... i zamarła w miejscu. Zdała sobie sprawę, że sama w życiu porządnie tego nie zrobi. Z niechęcią rozejrzała się za Lysquee.
Offline
Niewiadomo skąd żora pojawił się z pęczkiem świeżych ziół przy garnuszku. Dodał je do zawartości i przeciagnął się.
Teraz doszłaś do wniosku, że gdy ty spałaś on przez cały czas pracował i cię pilnował. Konie były rozsiodłane (bosz, szukałam tego słowa przez 10 minut xDDD ), szałas, posiłek....Czy on się przypadkiem nie uderzył się za mocno?
Offline
Darken
Westchnęła. Jej obrażenie może poczekać. Była pewna, że nie wykrwawi się na śmierć.
Wzięła koc i podeszła do niego. Podała mu okrycie.
- Odpocznij sobie. - mruknęła, siadając koło ogniska. - Trzeba dbać o organizm, jeśli chcesz, żeby cię nie zawiódł w najmniej odpowiednim momencie. Ja tu wszystkiego popilnuje. - brzmiało to bardziej jak rozkaz niż propozycja. Hmmm... skrzywienie po długim przebywaniu w wojsku.
//dawniej mówiono ,,rozkulbaczyć'' XD teraz mówi się ,,rozsiodłać'' XP//
Offline
-Nie - zaprzeczył - Ja nie muszę odpoczywać tyle co ty - to chyba byla prawda, jedynie wyglądał na zmęczonego - Wygląd to skutek uboczny - powiedział, podchodząc do niej. Wziął bandaż z jej rąk - Pokaż ramię - poprosił, próbując przywołać lekki uśmiech.
Offline
Darken
Spojrzała na niego podejrzliwie, ale nie namawiała.
- Z opatrzeniem tego może być problem. - powiedziała, delikatnie odchylając materiał, aby pokazać mu ranę. - Bez zdjęcia koszuli raczej się nie obędzie. Rana jest za wysoko. - spojrzała mu w oczy. Bardzo ciekawiło ją, co w nich zobaczy.
Offline