O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
- Zdejmij - nadal były tak samo zimne i bez wyrazu - Nie musisz się przejmować, nie wykożystam cię niecnie gdy tylko zamkniesz oczy - hm, on chyba próbował cię jakoś rozbawić.
Offline
Darken
Uśmiechnęła się. - Chyba śnisz. - w jej głosie nie było nawet odrobiny złości. Jedynie rozbawienie i lekkie zdziwienie. Nie często spotyka się tak nastawione osoby. - Wierzę ci, że nie wykorzystasz mnie niecnie. Nie zmienia to jednak faktu, że jesteś dla mnie jedynie znajomym. A przy znajomych nie zwykłam się rozbierać. - wzruszyła ramionami. Był to błąd. Rana znów zaczęła boleć.
Offline
Westchnął, kręcąc głową z rozbawieniem
-To ja się odwrócę, ty ściągniesz to, co masz ściagnąć, zakryjesz to, co masz zakryć a potem mnie zawolasz i zabandażuję ci ramię, zanim się wykrwawisz? - zaproponował po chwili.
Offline
Darken
Wyjęła mu bandaż z ręki. - Mam lepszy pomysł. Ty się odwrócisz, ja zrobię to sama, a potem powiem ci co masz poprawić. A teraz się odwróć. - wyjęła z kieszeni rzemyk i zaciskając zęby, ponieważ wymagało to ruszania ramieniem, zawiązała włosy. Nie chciała, aby przeszkadzały jej w bandażowaniu.
Offline
-Kobiety - mruknął, przewracając oczyma. Jednak zanim się odwrócil wziąl z twoich rąk rzemyk, bo związanie włosów Ci nie wyszło, i sam, ostrożnie je związał - Gotowe - powiedział, podnosząc się. Potem podszedł do swojej torby, wziął z niej duży wolumin i usiadł tyłem do niej, w bezpiecznej odległości.
Offline
Darken
Jęknęła w duchu. Właśnie zdała sobie sprawę, jak dawno nie miała faceta. Nie da mu się więcej dotknąć, bo to może źle się skończyć.
Też odwróciła się do niego tyłem, uprzednio biorąc z juków czystą szmatkę. Szybkim ruchem zdjęła koszulę i przycisnęła złożony na czworo kawałek materiału do rany. Zaczęła niezgrabnie obandażowywać zranione miejsce. Szło jej to opornie. Musiała zaczynać od nowa trzy razy. W końcu jednak udało się jej jakoś owinąć bandaż tak, aby wszystko się trzymało.
Offline
Twój prowizoryczny opatrunek trzymał się na tak zwane "słowo honoru". Zsuwał się, a rana dalej obwicie krwawiła.
Chyba jednak będziesz potrzebowala jego pomocy.
-Skończyłaś już? -uslyszalaś za plecony znudzony głos rudowłosego - Jestem dość głodny.
Offline
Darken
- Zamiast gadać choć tu lepiej i zrób coś z tym. - warknęła. Zakryła się koszulą i usiadła wygodniej. Była wściekła. Do czegoś takiego właśnie nie chciała dopuścić. Kopnęła leżący nieopodal kamyk, żeby chociaż trochę wyładować złość. Mało pomogło.
Offline
-Dobrze, idę - powiedział, nie próbując nawet ukryć w głosie tej nutki satysfakcji. Wziął z jednej z toreb niewielką manierkę i mały kawałek materiału - Odkaziłaś to chociaż? - spytał, siadając przy tobie. Szybko zdjął twój opatrunek i zwilżył swoją trunkiem z manierki. Dodarła do ciebie mila woń alkoholu...
-Będzie szczypać - ostrzegł, przykladając to do rany. Rzeczywiście, szczypało jak diabli.
Potem szybko już poszło. Przyłożył do ramienia twój złożony kawałek i bez najmniejszych trudności związał go bandażem...
-Nie za mocno? -spytał, zawiązując go. Było dobrze, opatrunek nie spadał i w niczym nie przeszkadzał. Żora idealnie się spisał.
Offline
Darken
Obrzuciła go morderczym spojrzeniem, kiedy się zbliżył. Potem pozwoliła mu działać. Kiedy skończył, mruknęła coś tylko, co miało znaczyć, że wszystko w porządku.
Szybkim ruchem wyjęła z leżących obok niej juków nową koszulę i założyła ją, wcześniej odwracając się do niego plecami. Tą zachlapaną krwią wcisnęła między toboły. Podeszła do Akabora i zaczęła go mechanicznie czyścić jedną ręką. Była tak zła, że nawet zapomniała o głodzie.
Offline