O wygranej zadecyduje ostatnia walka.
Po której stronie staniesz?
księżniczka Antygieh
- Co pan mi poleci do jedzenia? - spytała uroczo, uśmiechając się przy tym.
Offline
książę Savi
Wywrócił oczy i stanął na nogach. Wyjął miecz i zatrzymał nim napastnika. Trzymał go tuż przy jego uchu.
Offline
bóg życia
Simran
- dla panienki ... - pomyślał jakby dla kobiet miał inne menu, choć w rzeczywistości chciał być po prostu miły - ...eee... gulasz, zupa warzywna, flaczki... - zaczła powoli wymieniać potrawy znajdujące się w karcie dań.
Większość nie miała zachęcających nazw, ale w sumie wszyscy tu coś jedli i żyli, a nawet zachwalali.
Ilinor
Mężczyzna stanął i wypuścił z reki pałkę.
ten, którego użył jako 'trampoliny' wstał i spojrzał na chłopaka kładąc mu ręce na ramionach od tyłu.
- Możemy spokojnie porozmawiać? - spytał - Jestem Ruben, najemnik z Moortue.
Na te słowa chłopakowi przypomniało się jak zeszłego lata był w tym mieście. Ruben wtedy tez za nim szedł. Nie był jednak nikim z kim mógłby spokojnie porozmawiać.
Vallewida i Ariadne
Weszli powoli i niepewnie do karczmy. Była zatłoczona, ale wyraźnie kilka stolików wciąż było pustych. Nieopodal drzwi jakiś blondyn i starszy mężczyzna rozmawiali, a właściwie próbowali rozmawiać za pomocą oręża. Młoda anielica stała przy barze próbując coś zamówić. Ogółem w karczmie panował rumor jak zawsze w takich miejscach.
Offline
księżniczka Antygieh
- Poproszę zupę warzywną - zadecydowała po chwili - I dobre wino z dwoma kubkami - Wampiry chyba piją wino, no nie?
Offline
księżniczka Moortue
Weszła do karczmy i aczęła się z ciekawością rozglądać dookola. Jej wzrok przykuł na chwilę blondwłosy mężczyzna, ale nie zaprzątała sobie tym długo głowy. Na świecie jest tyle blondynów, to na pewno nie był on...
_Siadamy?
Offline
książę Jalleouq
Wszedł do karczmy i rozejrzał się wielkimi jak denka od butelki oczami.
Offline
książę Savi
Nie zwracał nanic uwagi a już na pewneo nie na tych co wchodzili do karczmy. Miał ochotę wepchnąć miecz w pierś Rubena, ale zaniechał tej myśli.
Wzdrygnął się uwalniając spod cięzaru jego rąk.
- Dobra, czego chcesz? - spytał chowając miecz.
Offline
książę Jalleouq
- Eee... cokolwiek - powiedział i spojrzał na nią z wyraźną wdzięcznością. Nie za dobrze czuł się w takim tłumie. Zapiął płaszcz czując, że nie wypada pokazywać tylu ludziom tej okropnej rany na piersi.
Offline
bóg życia
Simran
- Już sie robi - uśmiechnął się [wąsaty] barman i zniknął za ladą.
Dziewczyna usłyszała jak jej kiszki marsza grają.
Ilinor
- nawet bez miecza w dłoni jesteś niebezpieczny - skomentował Ruben.
Offline